trudna sytuacja w Bogdanowie – pomożemy!

Kochani!

Pilna sprawa! Nasi podopieczni z Sierocińca w Bogdanowie na Białorusi są w trudnej sytuacji i potrzebują pomocy. Kilka dni temu spalił się doszczętnie budynek gospodarczy. Dzięki Bogu nikomu nic się nie stało! Ludzie dobrej woli już pomagają, my możemy wesprzeć ich finansowo! Liczymy na Was!

No Images found.

Proszę o wpłaty na konto:
Stowarzyszenie Pomocy Polakom za Granicą WSCHÓD-ZACHÓD
Nr konta: 45 90630008 0000 0022 9078 0001
z dopiskiem „SIEROCINIEC”

http://dorzeczy.pl/id,5387/Matka-Helena-z-Bialorusi.html

Rafał & Stowarzyszenie

Rajd Rumunia 2020: im. Konstantego Zahorowskiego i Mikołaja Tyszkowskiego

Czas rajdu – od 30 lipca do 9 sierpnia 2020 r.

Trasa – Słowacja, Węgry, Rumunia ( planowaliśmy przejechać także przez Ukrainę, ale ze względu na wprowadzone przed naszym wyjazdem przepisy na Ukrainie związane z epidemią koronawirusa musieliśmy zrezygnować).

Liczba uczestników – 23 osoby, 21 motocykli + bus z lawetą.

Relacja dzień po dniu, poniżej sprawozdanie z całego Rajdu. Opracowanie: Iwona Michałek – bardzo dziękujemy 🙂

#dzień1

Dzisiaj wyjechaliśmy z Grodziska Wielkopolskiego o godzinie 8.30 i z kilkoma przystankami dojechaliśmy do Przeworska (zrobiliśmy 650 km), gdzie mieliśmy miejsce zbiórki. Każdy z motocyklistów przyjechał z innej strony Polski. 🚚 Razem z nami jedzie nasz stowarzyszeniowy bus, który wiezie lawetę, na którą w razie potrzeby można załadować uszkodzony motocykl (oby nie była potrzebna). Piękna przygoda przed nami!😊

#dzień2

W Przeworsku przed rajdem większość uczestników wzięła udział w mszy świętej, podczas której Stowarzyszenie Wschód-Zachód wystawiło sztandar. Przejechaliśmy przez Słowację i kawałek Węgier lokalnymi drogami, mijając wsie i miasteczka. Nie było łatwo, ponieważ było bardzo gorąco. Trzeba przyznać, że drogi lokalne są słabe – asfalt stary i sporo dziur. Na drogach dużo maszyn rolniczych, bo kończą się żniwa. Domki ładne, dużo kwiatów w ogródkach.
Satu Mare to miasto naszego pierwszego noclegu w Rumunii tuż za granicą węgiersko-rumuńską. Na granicy sprawdzali nam paszporty- Rumunia nie jest w strefie Schengen. Jeden z naszych kolegów – Sławek zapomniał paszportu, ale strażnika granicznego nie trzeba było namawiać, żeby go przepuścił (widocznie takich zapominalskich osób jest wiele). Dziękujemy za życzliwość.

#dzień3

Dziś od rana dużo się działo, dlatego dzisiejszy post również będzie obszerny. Z samego rana wyruszyliśmy w góry. Naszym pierwszym przystankiem był wesoły cmentarz w miejsowości Sapanta, na północy Rumunii tuż przy granicy z Ukrainą. Cmentarz wyjątkowy, ponieważ stanowią go kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, często opatrzone dowcipnymi wierszykami mówiącymi o zmarłych. Jego kolorowa i zabawna formuła jest pomysłem Ioana Stana Patrasa, artysty, który w 1935 roku zaczął rzeźbić w drewnie krzyże z przeznaczeniem na przycerkiewny cmentarz. Malowidło na każdym krzyżu przedstawia scenę z życia zmarłego – kim był z zawodu albo jaki zginął, a całość dopełnia umieszczone pod spodem humorystyczne epitafium. Jesteśmy wszyscy zauroczeni Rumunią! Zupełnie niewiarygodne jak ten kraj się zmienił (ja byłam tutaj 25 lat temu i wtedy widziałam niewiarygodną biedę, ale koledzy byli tutaj pięć lat temu i także widzą wielką zmianę). Na wsiach jest dużo nowych domów i wiele się buduje. Drogi lokalne są lepsze niż na przykład na Słowacji czy na Węgrzech, a wiele jest w remoncie. Dzisiaj jechaliśmy przez ok. 50 km drogami w czasie remontu, czyli trzeba było przejechać przez nawiezione kamienie i piach – nie było łatwo❗Na wsi można spotkać jeszcze furmanki zaprzężone w konie i spotkaliśmy panią, która kosiła kosą łąkę (koledzy próbowali koszenia i okazało się, że nie jest to wcale łatwe). Byliśmy dziś najwyżej na 1404 m .n.p.m. 🏍 Odwiedziliśmy na terenie monastyru Zespół Klasztorny w Barsanie. Wybudowany został na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Stoi na wzniesieniu ponad główną drogą. Jego centralną budowlą jest drewniana cerkiew pod wezwaniem Dwunastu Apostołów. Oprócz cerkwi w obrębie klasztoru znajduje się także kaplica, altana nakrywająca studnię oraz zabudowania mieszkalno – gospodarcze. Wszystkie zabudowania wzorowane są na ludowym budownictwie regionu Maramureszu. W Kyrlibabie znajduje się mogiła polskich legionistów. Był to nasz kolejny przystanek. Starcia o Kyrlibabę miały miejsce srogą zimą w 1915 roku, gdy Polakom udało się wyprzeć wojsko radzieckie z rumuńskich wsi.
Pokłoniliśmy się polskim żołnierzom, zapaliliśmy znicze i złożyliśmy kwiaty. Wieczorem zajechaliśmy do Domu Polskiego w miejscowości Nowy Soloniec i zostaliśmy przyjęci znakomitą kolacją przez trzy wspaniałe Polki. Cóż to był za dzień pełen wrażeń!

#dzień4

Od rana słońce i znakomite spotkania z Polonią. Uczestniczyliśmy w wyjątkowym wydarzeniu – uroczystej mszy świętej i pierwszej komunii świętej 20 dzieci. Rodzice odświętnie ubrani, wszyscy władają czystą polszczyzną. Spotkałam obecną Poseł na Sejm w Rumunii z ramienia Polonii Victorię Longher i jej męża Gerwazego, który był przez 14 lat Posłem, a obecnie jest prezesem Związku Polaków w Rumunii. W 1791 roku Rumunia zgłosiła się do Polski o fachowców do wydobywania soli – w miejscowości Kaczyka, w której znajduje się duża kopalnia soli. Ci, którzy przyjechali dostawali ziemię i płacę. Polacy budowali też domy jednak wszystkie drewniane. Co cieszy – w szkole uczą się polskiego od przedszkola. Rząd wspiera Polaków, bo parlamentarzyści są skuteczni. Związek Polaków w Rumunii jest częściowo utrzymywany przez rząd rumuński, ponieważ cenią sobie Polaków. Jest 17 mniejszości i każda ma swojego Posła Najstarszy Dom Polski zaczęto budować w Suczawie w 1903 roku. W Rumunii jest łącznie 7 Domów Polskich. Wszystkie domy wynajmują pokoje dla turystów. W Rumunii mieszka ok 7 tys. Polaków – w ostatnich latach całe rodziny wyjeżdżają z Rumunii. Ci, którzy tutaj mieszkają są bardzo zaangażowani – działają w zespołach tanecznych, teatralnych itp. Odwiedziliśmy także Dom Polski w Kaczyce, gdzie żyje około 60 rodzin polskich, a dom prowadzi nauczyciel wychowania fizycznego w miejscowej szkole. Następnie pojechaliśmy do kopalni soli w Kaczyce. Historia miasteczka rozpoczyna się w 1785 roku, kiedy to odkryto tutaj duże pokłady soli kamiennej. Kilka lat później cesarz Józef II Habsburg rozkazał otworzyć tu kopalnię oraz sprowadzić dwadzieścia polskich rodzin z Bochni i Wieliczki oraz cztery ukraińskie rodziny z Kołomyi, które miały zająć wydobyciem soli. Na dole kopalni jest czynna kaplica i sala taneczna, która służy również do zawodów sportowych.
Później pojechaliśmy zobaczyć Monastyr Humor – monastyr prawosławny z malowaną cerkwią pod wezwaniem Zaśnięcia Bogurodzicy znajdujący się w miejscowości Mănăstirea Humorului. Pierwszy monastyr na tym miejscu został zbudowany w końcu XIV lub na początku XV wieku. Freski przedstawiają m.in. akatyst maryjny, żywot św. Mikołaja, przypowieść o synu marnotrawnym, Drzewo Jessego czy scenę Sądu Ostatecznego. Dominuje w nich kolor czerwony. Cerkiew monastyru wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

#dzień5

Piąty dzień rajdu rozpoczęliśmy od przejazdu ok 20 km od miejsca noclegu i dojechaliśmy do Monastyru Voronet z cudnymi malowidłami. Ściany zewnętrzne i wewnętrzne są pokryte malowidłami przedstawiającymi m.in. scenę Sądu Ostatecznego, który wypełnia 5 poziomów całej elewacji zachodniej. 🎨 Cerkiew monastyru wraz z innymi malowanymi cerkwiami Bukowiny jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wieś rumuńska pachnie floksami, różami i świeżym chlebem (przejeżdżając przez wioski poczuliśmy kilka razy znajomy zapach świeżo pieczonego chleba).🌹🍞 Jechaliśmy dzisiaj bardzo wymagająca drogą (w dużej części w remoncie) po kamieniach i pod górę . Kurz był wszędzie. 🏍 Przejechaliśmy przez Kanion (Przełom) Bicaz. Wąwóz ma około 8-9 km długości, a jego ściany są bardzo wysokie i strome. Został on wydrążony przez płynącą jego dnem rzekę Bicaz.🏞 Dzisiaj wydanie specjalne z rajdu po Rumunii. Dokonaliśmy „wizytacji zaawansowania budowy drogi ” przez Narodowy Park Przełomu Bicaz i Gór Hășmaș. Nie było łatwo.dla wszystkich uczestników i wielkie brawa. 👏Warto było – później była nagroda.😊 Zajechaliśmy do Forest Camping na nocleg – dzisiaj spanie w domkach i kolacja biwakowa.🍗⛺

#dzień6

Po porannym zmierzeniu temperatury wszystkim uczestnikom rajdu wyruszyliśmy do Braszowa, rumuńskiego miasta położonego u podnóża Karpat.🏔 Niektóre źródła podają, że Braszów został założony przez Krzyżaków. To tutaj krzyżowały się szlaki handlowe z Europy Zachodniej do Imperium Osmańskiego. W 1689 roku wybuchł w mieście ogromny pożar, który pozostawił sadzę na kościele, zwanym od tamtej pory Czarnym Kościołem.🔥 Braszów ma piękną starówkę i XIX wieczne kamienice. 😍 Dziś obserwowaliśmy całe miasto z punktu widokowego.
Później odwiedziliśmy miejscowość Victoria w Siedmiogrodzie. Ruch na drogach był duży. 🏍

#dzień7

Dziś jechaliśmy Drogą Transfogarską, która ma ok. 150 km długości❗ Trasa ta jest jedną z najbardziej malowniczych dróg w Europie.😍 W najwyższym punkcie osiąga ona 2058 metrów n.p.m. W części południowej, przy trasie znajdują się liczne atrakcje, m.in.: zapora na rzece Ardżesz o wysokości 160 metrów tworząca jezioro Vidraru oraz zamek Drakuli.🏰 Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja), z powodu opadów śniegu i porywistych wiatrów.❄ Droga ta została zbudowana w latach 1970-1974 na polecenie Nicolae Ceauşescu, który w ten sposób chciał sobie zapewnić drogę ucieczki w razie inwazji radzieckiej. Wg oficjalnych danych przy budowie życie straciło 40 żołnierzy (w rzeczywistości kilkaset osób), a koszty były ogromne
Zajechaliśmy dziś do szóstego pod względem wielkości miasta w Rumunii o nazwie Krajowa (Craiova). Miasto zostało założone przez Daków, a następnie stało się rzymskim obozem wojskowym. Od XV w. był to znany ośrodek handlowy i siedziba namiestników Oltenii. To tutaj 20 września 1939 roku marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły wydał swój ostatni rozkaz do żołnierzy Wojska Polskiego. W 1939 r. przebywał w Krajowie internowany prezydent Polski Ignacy Mościcki. 🇵🇱
Po zjeździe z trasy Transforgarskiej jechaliśmy przez bardzo biedne tereny (wsie bardzo podobne do białoruskich i ukraińskich). Dużo starszych osób handlujących przy drodze arbuzami i innymi produktami ze swoich działek.🏚 W Rumunii jest około milion Romów, którzy nadal przemieszczają się w taborach i mieszkają w szałasach nad rzekami – u nas to już przeszłość (pamiętam te czasy jak i w Polsce były tabory).

#dzień8

Dziś wyruszyliśmy na najdłuższą i bardzo trudną część rajdu, bo mieliśmy do pokonania 490 km w górach. Transalpina to bardzo wysoko położona trasa i wielce malownicza. Wyjechaliśmy już o 8 rano. Jednak przed wyjazdem szybkie śniadanie – jedliśmy mamałygę z bryndzą, czyli danie rumuńskie. 🥣 Transalpina zrobiła na nas ogromne wrażenie.😍 Liczy 148,2 km długości i jest najwyżej położoną drogą w Rumunii, bowiem na przełęczy Urdele osiąga wysokość około 2150 m n.p.m. Droga łączy wieś Ciocadia nieopodal Novaci w Oltenii z Sebeșem w Siedmiogrodzie (Transylwanii), przecinając z południa na północ główny grzbiet gór Parâng (drugie pod względem wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat) w Karpatach Południowych. Początki szlaku są jednak niejasne. Niektóre źródła podają, że został on wytyczony już na przełomie I i II wieku. 🤔 Co ciekawe lokalna legenda głosi, że na przełomie XVIII i XIX wieku, każda rodzina mieszkająca w okolicy uczestniczyła w budowie poszczególnych odcinków drogi, w zależności od swoich możliwości fizycznych i finansowych. W tamtym czasie nosiła ona nazwę diabelska ścieżka i była wykorzystywana głównie przez pasterzy do transhumancji.
Ze względów militarnych Transalpina została rozbudowana przez Niemców w czasie I wojny światowej, jednak była bardzo rzadko używana. Dlatego król Rumunii Karol II Hohenzollern-Sigmaringen podjął decyzję o budowie strategicznej drogi dla artylerii, przemieszczającej się pomiędzy Wołoszczyzną i Transylwanią. Po uroczystym otwarciu w 1939 roku, Transalpinę zaczęło nazywać szlakiem królewskim. 👑 Jechaliśmy przez niezliczoną ilość agrafek, a wiało ogromnie, temperatura tylko 10 stopni.🌫
Z Transalpiny zjechaliśmy piękną drogą w lesie i jechaliśmy brzegiem dużego sztucznego zbiornika wodnego na rzece Sebes – jeziora Oașa.🏞 Na koniec zajechaliśmy do miejscowości Oradea do hostelu prowadzącego przez księdza węgierskiego. Ostatnie kilometry były bardzo trudne, bo jechaliśmy pod ostre słońce i było bardzo gorąco. ☀️🌡 Teraz czas na odpoczynek…😌

#dzień9

Dzisiejszy dzień był bardziej swobodny. Śniadanie zjedliśmy o godzinie 9. Do granicy rumuńsko-węgierskiej mieliśmy około 25 km. Z rana było trochę emocji, ponieważ miejscowi powiadali, że Węgrzy wprowadzili u siebie tylko tranzyt, czyli nie można tam przenocować. Nie mieliśmy potwierdzenia tych pogłosek. Wszystko miało okazać się wkrótce na granicy.🇷🇴 🇭🇺
Zanim jednak przekroczyliśmy granicę zwiedziliśmy jeszcze miasto Oradea. Jest to miejscowość położona blisko granicy węgierskiej, nad rzeką Crișul Repede. Początki miasta datuje się na XI wiek, gdzie było jednym z ważniejszych grodów Królestwa Węgier. W XVI i XVII w. miasto wielokrotnie zmieniało przynależność państwową w wyniku walk pomiędzy Turkami i Habsburgami.
W mieście wiele sklepów jest zamkniętych ze względu na koronawirusa. 😷 Miasto bardzo ładne, a kamienice odrestaurowane. 😍 Granicę rumuńsko-węgierską przejechaliśmy bez problemów i nie sprawdziły się pogłoski jakoby Węgrzy wjeżdżającym pozwalali tylko na tranzyt.
Dojechaliśmy do miejscowości Istvanmajor w gminie Emöd. Przez ponad 200 lat w Derenku (wymarłej już wsi polskiej) mieszkali Polacy, którzy zachowali tam swoją tożsamość, tradycję i język. 🇵🇱 W 1943 roku społeczność rozbito. Większość przesiedlono do miejscowości Istvanmajor, w której Polacy żyją do dziś i którą odwiedziliśmy. Zaś w Derenku co roku, od 1990 na ruinach najstarszej polskiej wsi na Węgrzech, zazwyczaj w trzecią niedzielę lipca ma miejsce odpust polonijny. W Domu Polskim zostaliśmy przyjęci przez miejscowego burmistrza i przedstawicieli potomków Polaków, którzy zostali tu przesiedleni w czasie wojny. W miejscowości jest 50 katolickich rodzin.
Poczęstowano nas gołąbkami w kapuście kiszonej z wędzonką. Danie je się ze śmietaną.
Kościół w Istvanmajor jest polsko-węgierski. Ksiądz pełni służbę w 5 kościołach w okolicy.💒 Co ciekawe w tej miejscowości jest 300 piwniczek (właścicielami są mieszkańcy), w których częstowano nas winem.🍷

#dzień10

Wczoraj wieczorem okazało się, że akumulator w moim motocyklu padł. Na szczęście koledzy rajdowicze pospieszyli mi z pomocą. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Sprawdzili czy to rzeczywiście sprawa akumulatora. Ksiądz, u którego nocowaliśmy postarał się o prostownik. Wszyscy zapewniali mnie, że będzie dobrze, ale ja postanowiłam, że dla swojego spokoju muszę kupić nowy akumulator.
Sławek z Robertem zaoferowali się pojechać rano do Miszkolca i kupić akumulator. I tak zrobili.👍 Akumulator po ładowaniu w nocy, włożyli panowie do motocykla i na szczęście zapalił. Przejechaliśmy Węgry i na Słowacji zatrzymaliśmy się na jedzenie – kwaśnicę i kluski.
Później pojechaliśmy do miejscowości Lendak na grób Wojciecha Halczyna, który podczas I wojny światowej walczył jako żołnierz w armii austro-węgierskiej. W roku 1919 włączył się w działalność Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Wraz z Piotrem Borowym z Orawy, ks. Ferdynandem Machayem i Kazimierzem Rouppertem wziął udział – jako delegat Spiszu – w paryskiej konferencji pokojowej. To dzięki ich obecności w składzie delegacji polskiej problematyka Orawy i Spiszu była rozpatrywana na konferencji. Nazywano go „polskim prezydentem”.
Dzisiaj ostatni dzień rajdu. Jesteśmy w Niedzicy. Jutro rano rozjeżdżamy się do swoich domów i zajęć. Przeżyliśmy 10 wspaniałych dni, przejechaliśmy 3500 km bardzo wymagającymi technicznie trasami – były drogi z dobrym asfaltem i z dziurami, były też drogi szutrowe i wysypane kamieniami. Pokonaliśmy setki zakrętów. Odwiedziliśmy Polaków w Bukowinie Rumuńskiej i na Węgrzech. Wszędzie spotkaliśmy się z ogromną gościnnością. Rumunia, na której spędziliśmy najwięcej czasu bardzo nas pozytywnie zaskoczyła. Dużo tam się dzieje – powstają nowe drogi i domy. Karpaty Rumuńskie są piękne i warte zobaczenia. Atrakcyjne miejsca znajdą tam Ci, którzy lubią las i wodę oraz Ci, którzy odpoczywają aktywnie na przykład pokonując Transfogarską lub Transalpinę. Warto odwiedzić Rumunię. 😊

Sprawozdanie z Rajdu

Miejscem zbiórki do którego przyjechali uczestnicy rajdu był Przeworsk. Jak zawsze rajd rozpoczęliśmy od mszy św. z naszym stowarzyszeniowym sztandarem, który towarzyszy nam podczas ważnych uroczystości.

Przejechaliśmy przez Słowację i kawałek Węgier lokalnymi drogami, mijając wsie i miasteczka. Nie było łatwo, ponieważ było bardzo gorąco. Trzeba przyznać, że niektóre drogi lokalne są słabe – asfalt stary i sporo dziur. Na granicy węgiersko-rumuńskiej sprawdzali nam dowody osobiste, ale wjechaliśmy bez problemu do Rumunii. Z Satu Mare przez góry odwiedziliśmy tzw. wesoły cmentarz w miejscowości Sapanta, na północy Rumunii tuż przy granicy z Ukrainą. Cmentarz wyjątkowy, ponieważ stanowią go kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, często opatrzone dowcipnymi wierszykami mówiącymi o zmarłych.

Jesteśmy wszyscy zauroczeni Rumunią! Zupełnie niewiarygodne jak ten kraj się zmienił. Na wsiach jest dużo nowych domów i wiele się buduje. Wiele dróg lokalnych jest w remoncie. Często jechaliśmy przez kilkadziesiąt kilometrów drogami w czasie remontu, czyli trzeba było przejechać przez nawiezione kamienie i piach – nie było łatwo. Na wsi można spotkać jeszcze furmanki zaprzężone w konie i spotkaliśmy panią, która kosiła kosą łąkę (koledzy próbowali koszenia i okazało się, że nie jest to wcale łatwe). Wieś rumuńska pachnie floksami, różami i świeżym chlebem (przejeżdżając przez wioski poczuliśmy kilka razy znajomy zapach świeżo pieczonego chleba).

Odwiedziliśmy na terenie monastyru Zespół Klasztorny w Barsanie i bardzo ważne dla nas miejsce w Kyrlibabie, gdzie znajduje się mogiła polskich legionistów z 1915 r., tam pokłoniliśmy się polskim żołnierzom, zapaliliśmy znicze, złożyliśmy kwiaty i odśpiewaliśmy Mazurek Dąbrowskiego.

Nowy Soloniec na Bukowinie Rumuńskiej to ważne miejsce dla rumuńskiej Polonii. Tam spotkaliśmy obecną Poseł na Sejm w Rumunii z ramienia Polonii Victorię Longher i jej męża Gerwazego, który był przez 14 lat Posłem, a obecnie jest prezesem Związku Polaków w Rumunii. Odwiedziliśmy kopalnię soli w Kaczykach, którą zbudowali sprowadzeni w 1791 roku Polacy. W Rumunii mieszka ok. 7 tys. Polaków i jest łącznie 7 Domów Polskich. Ci, którzy tutaj mieszkają są bardzo zaangażowani – znakomicie mówią w języku polskim, podtrzymują polskie tradycje i działają w zespołach tanecznych, teatralnych itp.

Warto było zobaczyć wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO Monastyr Humor i Monastyr Voronet pokryte w środku i na zewnątrz malowidłami.

Przejechaliśmy przez Kanion (Przełom) Bicaz, czyli wąwóz, który ma około 8-9 km długości, a jego ściany są bardzo wysokie i strome oraz przez jedną z najbardziej malowniczych tras w Europie, czyli Drogę Transfogarską mającą ok. 150 km długości. W najwyższym punkcie osiąga ona 2058 metrów n.p.m. W części południowej, przy trasie znajdują się liczne atrakcje, m.in. tunel zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja), z powodu opadów śniegu i porywistych wiatrów.

Transalpina zrobiła na nas ogromne wrażenie. Liczy 148,2 km długości i jest najwyżej położoną drogą w Rumunii, bowiem na przełęczy Urdele osiąga wysokość około 2150 m n.p.m. Droga łączy wieś Ciocadia nieopodal Novaci w Oltenii z Sebeșem w Siedmiogrodzie (Transylwanii), przecinając z południa na północ główny grzbiet gór Parâng (drugie pod względem wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat) w Karpatach Południowych. Ze względów militarnych Transalpina została rozbudowana przez Niemców w czasie I wojny światowej, jednak była bardzo rzadko używana. Dlatego król Rumunii Karol II Hohenzollern-Sigmaringen podjął decyzję o budowie strategicznej drogi dla artylerii, przemieszczającej się pomiędzy Wołoszczyzną i Transylwanią. Po uroczystym otwarciu w 1939 roku, Transalpinę zaczęło nazywać szlakiem królewskim. Jechaliśmy przez niezliczoną ilość tzw. agrafek, a wiało ogromnie, temperatura tylko 10 stopni.

Odwiedziliśmy piękne miasta Rumunii – Braszów podobno założony przez Krzyżaków, gdzie krzyżowały się szlaki handlowe z Europy Zachodniej do Imperium Osmańskiego z tzw. czarnym kościołem i piękną starówką, Victorię w Siedmiogrodzie i Craiovą, miasto założone przez Daków, w którym 20 września 1939 roku marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły wydał swój ostatni rozkaz do żołnierzy Wojska Polskiego. W 1939 r. przebywał w w Craiovej internowany prezydent Polski Ignacy Mościcki. Przy granicy rumuńsko-węgierskiej zwiedziliśmy miasto Oradea, którego początki datuje się na XI wiek i było jednym z ważniejszych grodów Królestwa Węgier.

Z węgierską Polonią spotkaliśmy się w Istvanmajor, w gminie Emöd. W 1943 roku większość mieszkańców wsi Derenk, na dzisiejszym pograniczu Węgier i Słowacji przesiedlono do miejscowości Istvanmajor – Emod w pobliżu Miszkolca, w której Polacy żyją do dziś. W Domu Polskim zostaliśmy przyjęci przez miejscowego burmistrza i przedstawicieli potomków Polaków. Poczęstowano nas pysznymi gołąbkami w kapuście kiszonej z wędzonką a na wieczór winem z miejscowych „piwniczek”.

W drodze powrotnej pojechaliśmy do miejscowości Lendak na Słowacji, na grób Wojciecha Halczyna, który w roku 1919 włączył się w działalność Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Wraz z Piotrem Borowym z Orawy, ks. Ferdynandem Machayem i Kazimierzem Rouppertem wziął udział – jako delegat Spiszu – w paryskiej konferencji pokojowej.

Zakończyliśmy rajd w Niedzicy w Polsce. Prezes Stowarzyszenia Rafał Lusina podsumował rajd a my, uczestnicy opowiadaliśmy o swoich wrażeniach. Przeżyliśmy 10 wspaniałych dni, przejechaliśmy 3500 km (nie licząc dojazdu do domów) bardzo wymagającymi technicznie trasami – były drogi z dobrym asfaltem i z dziurami, były też drogi szutrowe i wysypane kamieniami. Pokonaliśmy tysiące zakrętów. Odwiedziliśmy Polaków w Bukowinie Rumuńskiej i na Węgrzech. Wszędzie spotkaliśmy się z ogromną gościnnością. Rumunia, na której spędziliśmy najwięcej czasu bardzo nas pozytywnie zaskoczyła. Dużo tam się dzieje – powstają nowe drogi i domy. Karpaty Rumuńskie są piękne i warte zobaczenia. Atrakcyjne miejsca znajdą tam Ci, którzy lubią las i wodę oraz Ci, którzy odpoczywają aktywnie na przykład pokonując Transfogarską lub Transalpinę. Warto odwiedzić Rumunię!

Opracowała
Iwona Michałek

Dodatkowo: podziękowanie dla Prezesa Związku Polaków w Rumunii – Pana Ghervazen Longher. Dziękujemy serdecznie za pomoc i życzliwość!