Sprawozdanie z Rajdu Motocyklowego im. Rotmistrza Witolda Pileckiego Białoruś 29 kwiecień – 7 maj 2015 r.

Sprawozdanie z Rajdu Motocyklowego im. Rotmistrza Witolda Pileckiego Białoruś 29 kwiecień – 7 maj 2015 r.

29.04.2015 r.

– Kodeń niedaleko Terespola, zjeżdżamy (34 motocykle, 37 osób) do miejsca noclegu (Dom Pielgrzyma Kodeń). Tuż przed uroczystym rozpoczęciem Rajdu, o godz. 19.45 prezes Stowarzyszenia WSCHÓD-ZACHÓD Rafał Lusina otrzymuje informację telefoniczną z Konsulatu, że strona Białoruska rekomenduje skrócenie pobytu Rajdu na Białorusi do 5 maja (wszyscy mamy wizy ważne od 30 kwietnia do 9 maja), uzasadniając brakiem zapewnienia nam bezpieczeństwa w czasie przygotowań tego państwa do uroczystości 70 rocznicy zakończenia II wojny światowej. Uczestnicy Rajdu, nie chcąc narażać osoby zapraszające na kłopoty, zdecydowali o zastosowaniu się do rekomendacji.

30.04.2015 r.

– wyjazd o 6.30. Na granicy odprawa przebiegła bardzo sprawnie (celnicy i pracownicy straży granicznej mili i pomocni w wypełnianiu wielu papierków niezbędnych do wjazdu na Białoruś). Za granicą czeka na nas radiowóz milicji. Od tej chwili jesteśmy przez cały nas pobyt na Białorusi eskortowani przez milicjantów. W Brześciu odwiedzamy szkołę polską (uczęszcza do niej ok 600 uczniów na zajęcia dwa razy w tygodniu i w weekendy), gdzie organizowane są lekcje z języka polskiego i kultury polskiej. Panie prowadzące szkołę poczęstowały nas herbatą, kawą i ciasteczkiem, oraz opowiedziały o swojej działalności. Później udaliśmy się do Szostakowa, miejsca gdzie stał kiedyś dworek, w którym urodził się Romuald Traugutt. Tam każdy z uczestników ułożył kawałek bruku (wśród zarośli, nad pięknym jeziorem jest tylko krzyż i tablica informująca kto tam kiedyś mieszkał). Następnie przejechaliśmy około 80 km do Mereczowszczyzny, gdzie stoi, nad jeziorem, odbudowany dworek, w którym urodził się Tadeusz Kościuszko. Stamtąd w pięknym słońcu dojechaliśmy do Miru, miejsca naszego noclegu. Miejscowy, energiczny ksiądz, zorganizował nam spanie w domach swoich parafian.

1.05.2015 r.

– rano mijając ruiny zamku Sapiehów pojechaliśmy zobaczyć odbudowany dla potrzeb obecnej białoruskiej władzy zamek Radziwiłłów w Mirze, potem nad jezioro Świteź, a następnie Zaosie (miejsce urodzenia Adama Mickiewicza). Pan Władysław, mieszkaniec okolicznej wsi, zaprowadził nas do zapomnianej, oddalonej o 5 km od Zaosia strażnicy II Rzeczypospolitej, gdzie w lesie są pozostałości pomnika z lat 20-tych XX w (Orzeł odpoczywający pod trzema krzyżami – pierwszy upamiętniający pochód Polaków na Moskwę w 1604 r, drugi kolejną wyprawę z Napoleonem a trzeci wojnę z 1920 roku). Pomnik odsłaniał sam Piłsudski. Kiedyś widniał tam napis: „Pamięci trzech pochodów Polaków i wybawieniu Komendanta”. Z miejscem tym związana jest legenda: tu Piłsudski został ocalony przez Żyda Lickiewicza, gdy uciekał przez bolszewikami. Żyd przebrał go w chałat żony i kazał doić kozę a po odejściu bolszewików odprowadził do oddziału. Niedaleko od pomnika są ruiny bunkrów. Pan Władysław opowiadał o szczątkach żołnierzy polskich broniących granicy podczas napadu bolszewików na Polskę 17 września 1939 r., których nie pozwolono pochować, tylko wrzucono do okolicznych bagien (podobno jeszcze dzisiaj można je znaleźć). Następnie zwiedziliśmy Nowogródek i pojechaliśmy do Sukurcz pod Lidą, gdzie w latach międzywojennych Witold Pilecki mieszkał z rodziną w majątku rodzinnym a jego żona uczyła dzieci w miejscowej szkole. Teraz nie ma tam śladu po dworku: Teraz nie ma tam nic, nawet jednego kamienia, który kiedyś stanowił podstawę naszego dworku. Nie ma również śladu po potężnych wiekowych lipach, które miały za zadanie chronić zabudowania przed wiatrem ze wschodu – napisała Zofia Pilecka-Optułowicz. W miejscowym kościele wisi obraz namalowany przez Witolda Pileckiego. Na cmentarzu złożyliśmy kwiaty na grobach krewnych Rotmistrza. Tego dnia w Lidzie odwiedziliśmy cmentarz, na którym pochowani są Polscy lotnicy z 1920 r. Po południu zajechaliśmy do Bogdanowa, gdzie Pani Helena Dworecka prowadzi rodzinny dom dziecka – opiekuje się 12 dziećmi. Tam zostawiliśmy ubrania, zabawki, środki higieniczne, a czterech motocyklistów zostało na trzy następne dni, aby zbudować rodzinie kurnik (hodowla kilkunastu kur ułatwi zapewnienie dzieciom wyżywienia). Bogdanowo to miejsce urodzenia Ferdynanda Ruszczyca – polskiego artysty malarza. Miejscowy ksiądz proboszcz umożliwił nam spanie w kościele i na plebanii.

2.05.2015 r.

– rano odwiedziliśmy Budsław, gdzie znajduje się największe Sanktuarium Maryjne na Białorusi obecnie prowadzone przez Franciszkanów, miejsce pielgrzymek wiernych. Następnie Rajd pojechał do Daniłowicz (byliśmy tam wcześniej w sierpniu 2010 roku). Zjedliśmy w domu parafialnym dobry obiad przygotowany przez miejscowych Polaków i złożyliśmy kwiaty na miejscu spoczynku żołnierzy polskich z 1920 roku. Ksiądz proboszcz z Daniłowicz dostał karę od władz za pomalowanie wnętrza kościoła. Do Daniłowicz przyjechał na swoim motocyklu ksiądz Krzysztof aby nas zabrać do swojej parafii w Miorach. Podczas podróży z Daniłowicz do Mior, kolega Piotr miał wypadek – w szpitalu okazało się ze ma złamaną rękę. Ponieważ była konieczność przeprowadzenia wielu badań, Piotr został w szpitalu. Również Iza nie pojechała dalej z nami, lecz pozostała z Piotrem. Motocykl Piotra również został mocno uszkodzony. W Miorach nocowaliśmy w domach parafian (było więcej chętnych rodzin do goszczenia nas niż motocyklistów).

3.05.2015 r.

– z Mior pojechaliśmy do Głębokiego, gdzie przy akompaniamencie Mariusza i śpiewie Marty wypiliśmy dobrą kawę w parafii. Potem złożyliśmy kwiaty na grobie zapomnianego bohatera Stefana Pałczyńskiego. Ten dzień został zaplanowany dla nas przez Pana Władysława Krawczuka. Głównym celem tego dnia było odwiedzenie pozostałości po Strażnicy II Rzeczypospolitej w Kamiennym Wozie. Po drodze zatrzymaliśmy się we wsi Iwieś, gdzie podobno jest centrum Europy! Dowódcą strażnicy w Kamiennym Wozie we wrześniu 1939 r był Stefan Pałczyński, który podczas, szturmu bolszewików 17 września 1939 r. widząc ogromne ilości wroga kazał uciekać swoim żołnierzom, a sam z jednym podwładnym stanął do beznadziejnej walki i zginął ostatni. Jego zwłoki przypadkowo wykopał w 2011 r. mieszkaniec okolicznej wsi Pan Wiktor. Plutonowy Stefan Pałczyński został pochowany z należnymi mu honorami właśnie w miasteczku Głębokie dopiero w 2011 roku. Pan Wiktor stara się dbać o pozostałości po strażnicy w Kamiennym Wozie. Potem pojechaliśmy do miejsca, gdzie pochowano kilka tysięcy Polaków w okolicy wsi Nikołajewo. W zbiorowym, do tej pory nieprzebadanym grobie leżą ofiary tortur więzienia w Berezweczu i ofiary drogi śmierci więźniów, których prowadzono do Witebska. W tym miejscu ksiądz Krzysztof odprawił mszę św. – wszyscy byliśmy poruszeni miejscem i znakomitym kazaniem ks. Krzysztofa. Późnym popołudniem dotarliśmy do miasteczka powstałego w 1965 r. Nowego Łukomela (obok jest największa elektrownia dostarczająca 70% energii dla Białorusi). Tam ks. Aleksander (parafia liczy tylko 70 katolików) udostępnił nam podłogę do spania i zorganizował znakomitą kolację.

4.05.2015 r.

– to dzień, w którym odwiedziliśmy Lenino. Duże muzeum, w którym zgromadzono pamiątki po bitwie. Złożyliśmy kwiaty na zadbanym cmentarzu, gdzie wypisano wszystkie nazwiska poległych w bitwie i zmarłych w wyniku ran (zginęło tam 508 Polaków i przeszło 1700 Rosjan). Po drodze do Bobrujska odwiedziliśmy duże miasto Mohylew, gdzie na cmentarzu jest kwatera grobów lotników z 1920 roku, a na okazałych, chociaż zaniedbanych pomnikach, nazwiska polskich mieszkańców. Późnym popołudniem przyjechaliśmy do Bobrujska, miasta ok 200 tys mieszkańców. Tam również nocowaliśmy w domach rodzin katolickich. Nietypowe jest wejście do kościoła katolickiego w Bobrujsku. Chcąc ukryć obecność kościoła rozebrano wieżę i przybudowano od frontu budynek, gdzie mieszczą się biura miejscowych urzędników. Tak więc, do kościoła wchodzi się przez korytarz urzędu, gdzie urzędnicy palą papierosy a mieszkańcy spieszą się aby załatwić swoje sprawy. Jak wszędzie odczuliśmy i tutaj wielką gościnność mieszkańców Bobrujska.

5.05.2015r.

– po wyjeździe z Bobrujska przez kilkadziesiąt kilometrów nie mieliśmy obstawy milicji. Podczas postoju humory dopisywały, a dziewczyny i Sławek tańczyli na środku pustej drogi. Z uwagi na fakt skrócenia nam wiz o cztery dni postanowiliśmy wracać do polski przez Ukrainę, do której nie potrzeba mieć wizy. Około 13.00 wjechaliśmy na granicę białorusko-ukraińską. Tutaj spędziliśmy 11 godzin i było sporo emocji ( wszystko zawarte jest w oświadczeniu na stronie www.wschod-zachod.org.pl dlatego tutaj tego nie opisuję) . W rezultacie nie otrzymaliśmy prawa wjazdu na Ukrainę i wróciliśmy na granice białoruską, skąd w nocy (było bardzo zimno i byliśmy zmęczeni) pod eskortą milicji przejechaliśmy do miasta Mozyrz o godz. 2.15 w nocy, gdzie w dobrym hotelu spędziliśmy noc.

6.05.2015r.

– ponieważ pozwolono nam przejechać przez Białoruś tylko tranzytem z jednym noclegiem w ciągu dwóch dni, przejechaliśmy, częściowo w deszczu, do Pińska. Tam, korzystając z gościnności Rektora Seminarium dla przyszłych księży katolickich pochodzenia białoruskiego spędziliśmy ostatnią noc na Białorusi.

7.05.2015r.

– około 12.00 wyjechaliśmy z Pińska kierując się do granicy polsko-białoruskiej. Odprawa przebiegła sprawnie i po południu przyjechaliśmy do Kodenia 16 km od Terespola, gdzie wieczorem Komandor Rajdu Piotr Waliś i Prezes Stowarzyszenia WSCHÓD-ZACHÓD, oraz jednocześnie główny organizator Rafał Lusina, zakończyli Rajd im Witolda Pileckiego.
W tym miejscu chcę zaznaczyć, że Białoruś to piękny, czysty kraj, gdzie każdy niemal zakątek ma ślady polskie, bardzo dobre główne drogi, po których jeździ niewiele samochodów, ronda jak boiska piłkarskie. Wioski to drewniane, najczęściej puste domy ( przed tymi jeszcze zamieszkałymi siedzą na ławeczkach starzy, smutni ludzie). Każda wioska ma, pomalowane płoty na kolory charakterystyczne tylko dla siebie (najpopularniejsze kolory to żółty, niebieski i zielony), również domy maluje się w tych kolorach. Podczas naszej podróży przekraczaliśmy trzykrotnie rzekę Berezyna (znana z czasów Napoleona) i malowniczy Dniepr. Było pięknie!!!!

 

Iwona Michałek – uczestniczka Rajdu

« 1 z 4 »