Rajd Rumunia 2020: im. Konstantego Zahorowskiego i Mikołaja Tyszkowskiego

Czas rajdu – od 30 lipca do 9 sierpnia 2020 r.

Trasa – Słowacja, Węgry, Rumunia ( planowaliśmy przejechać także przez Ukrainę, ale ze względu na wprowadzone przed naszym wyjazdem przepisy na Ukrainie związane z epidemią koronawirusa musieliśmy zrezygnować).

Liczba uczestników – 23 osoby, 21 motocykli + bus z lawetą.

Relacja dzień po dniu, poniżej sprawozdanie z całego Rajdu. Opracowanie: Iwona Michałek – bardzo dziękujemy 🙂

#dzień1

Dzisiaj wyjechaliśmy z Grodziska Wielkopolskiego o godzinie 8.30 i z kilkoma przystankami dojechaliśmy do Przeworska (zrobiliśmy 650 km), gdzie mieliśmy miejsce zbiórki. Każdy z motocyklistów przyjechał z innej strony Polski. 🚚 Razem z nami jedzie nasz stowarzyszeniowy bus, który wiezie lawetę, na którą w razie potrzeby można załadować uszkodzony motocykl (oby nie była potrzebna). Piękna przygoda przed nami!😊

#dzień2

W Przeworsku przed rajdem większość uczestników wzięła udział w mszy świętej, podczas której Stowarzyszenie Wschód-Zachód wystawiło sztandar. Przejechaliśmy przez Słowację i kawałek Węgier lokalnymi drogami, mijając wsie i miasteczka. Nie było łatwo, ponieważ było bardzo gorąco. Trzeba przyznać, że drogi lokalne są słabe – asfalt stary i sporo dziur. Na drogach dużo maszyn rolniczych, bo kończą się żniwa. Domki ładne, dużo kwiatów w ogródkach.
Satu Mare to miasto naszego pierwszego noclegu w Rumunii tuż za granicą węgiersko-rumuńską. Na granicy sprawdzali nam paszporty- Rumunia nie jest w strefie Schengen. Jeden z naszych kolegów – Sławek zapomniał paszportu, ale strażnika granicznego nie trzeba było namawiać, żeby go przepuścił (widocznie takich zapominalskich osób jest wiele). Dziękujemy za życzliwość.

#dzień3

Dziś od rana dużo się działo, dlatego dzisiejszy post również będzie obszerny. Z samego rana wyruszyliśmy w góry. Naszym pierwszym przystankiem był wesoły cmentarz w miejsowości Sapanta, na północy Rumunii tuż przy granicy z Ukrainą. Cmentarz wyjątkowy, ponieważ stanowią go kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, często opatrzone dowcipnymi wierszykami mówiącymi o zmarłych. Jego kolorowa i zabawna formuła jest pomysłem Ioana Stana Patrasa, artysty, który w 1935 roku zaczął rzeźbić w drewnie krzyże z przeznaczeniem na przycerkiewny cmentarz. Malowidło na każdym krzyżu przedstawia scenę z życia zmarłego – kim był z zawodu albo jaki zginął, a całość dopełnia umieszczone pod spodem humorystyczne epitafium. Jesteśmy wszyscy zauroczeni Rumunią! Zupełnie niewiarygodne jak ten kraj się zmienił (ja byłam tutaj 25 lat temu i wtedy widziałam niewiarygodną biedę, ale koledzy byli tutaj pięć lat temu i także widzą wielką zmianę). Na wsiach jest dużo nowych domów i wiele się buduje. Drogi lokalne są lepsze niż na przykład na Słowacji czy na Węgrzech, a wiele jest w remoncie. Dzisiaj jechaliśmy przez ok. 50 km drogami w czasie remontu, czyli trzeba było przejechać przez nawiezione kamienie i piach – nie było łatwo❗Na wsi można spotkać jeszcze furmanki zaprzężone w konie i spotkaliśmy panią, która kosiła kosą łąkę (koledzy próbowali koszenia i okazało się, że nie jest to wcale łatwe). Byliśmy dziś najwyżej na 1404 m .n.p.m. 🏍 Odwiedziliśmy na terenie monastyru Zespół Klasztorny w Barsanie. Wybudowany został na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Stoi na wzniesieniu ponad główną drogą. Jego centralną budowlą jest drewniana cerkiew pod wezwaniem Dwunastu Apostołów. Oprócz cerkwi w obrębie klasztoru znajduje się także kaplica, altana nakrywająca studnię oraz zabudowania mieszkalno – gospodarcze. Wszystkie zabudowania wzorowane są na ludowym budownictwie regionu Maramureszu. W Kyrlibabie znajduje się mogiła polskich legionistów. Był to nasz kolejny przystanek. Starcia o Kyrlibabę miały miejsce srogą zimą w 1915 roku, gdy Polakom udało się wyprzeć wojsko radzieckie z rumuńskich wsi.
Pokłoniliśmy się polskim żołnierzom, zapaliliśmy znicze i złożyliśmy kwiaty. Wieczorem zajechaliśmy do Domu Polskiego w miejscowości Nowy Soloniec i zostaliśmy przyjęci znakomitą kolacją przez trzy wspaniałe Polki. Cóż to był za dzień pełen wrażeń!

#dzień4

Od rana słońce i znakomite spotkania z Polonią. Uczestniczyliśmy w wyjątkowym wydarzeniu – uroczystej mszy świętej i pierwszej komunii świętej 20 dzieci. Rodzice odświętnie ubrani, wszyscy władają czystą polszczyzną. Spotkałam obecną Poseł na Sejm w Rumunii z ramienia Polonii Victorię Longher i jej męża Gerwazego, który był przez 14 lat Posłem, a obecnie jest prezesem Związku Polaków w Rumunii. W 1791 roku Rumunia zgłosiła się do Polski o fachowców do wydobywania soli – w miejscowości Kaczyka, w której znajduje się duża kopalnia soli. Ci, którzy przyjechali dostawali ziemię i płacę. Polacy budowali też domy jednak wszystkie drewniane. Co cieszy – w szkole uczą się polskiego od przedszkola. Rząd wspiera Polaków, bo parlamentarzyści są skuteczni. Związek Polaków w Rumunii jest częściowo utrzymywany przez rząd rumuński, ponieważ cenią sobie Polaków. Jest 17 mniejszości i każda ma swojego Posła Najstarszy Dom Polski zaczęto budować w Suczawie w 1903 roku. W Rumunii jest łącznie 7 Domów Polskich. Wszystkie domy wynajmują pokoje dla turystów. W Rumunii mieszka ok 7 tys. Polaków – w ostatnich latach całe rodziny wyjeżdżają z Rumunii. Ci, którzy tutaj mieszkają są bardzo zaangażowani – działają w zespołach tanecznych, teatralnych itp. Odwiedziliśmy także Dom Polski w Kaczyce, gdzie żyje około 60 rodzin polskich, a dom prowadzi nauczyciel wychowania fizycznego w miejscowej szkole. Następnie pojechaliśmy do kopalni soli w Kaczyce. Historia miasteczka rozpoczyna się w 1785 roku, kiedy to odkryto tutaj duże pokłady soli kamiennej. Kilka lat później cesarz Józef II Habsburg rozkazał otworzyć tu kopalnię oraz sprowadzić dwadzieścia polskich rodzin z Bochni i Wieliczki oraz cztery ukraińskie rodziny z Kołomyi, które miały zająć wydobyciem soli. Na dole kopalni jest czynna kaplica i sala taneczna, która służy również do zawodów sportowych.
Później pojechaliśmy zobaczyć Monastyr Humor – monastyr prawosławny z malowaną cerkwią pod wezwaniem Zaśnięcia Bogurodzicy znajdujący się w miejscowości Mănăstirea Humorului. Pierwszy monastyr na tym miejscu został zbudowany w końcu XIV lub na początku XV wieku. Freski przedstawiają m.in. akatyst maryjny, żywot św. Mikołaja, przypowieść o synu marnotrawnym, Drzewo Jessego czy scenę Sądu Ostatecznego. Dominuje w nich kolor czerwony. Cerkiew monastyru wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

#dzień5

Piąty dzień rajdu rozpoczęliśmy od przejazdu ok 20 km od miejsca noclegu i dojechaliśmy do Monastyru Voronet z cudnymi malowidłami. Ściany zewnętrzne i wewnętrzne są pokryte malowidłami przedstawiającymi m.in. scenę Sądu Ostatecznego, który wypełnia 5 poziomów całej elewacji zachodniej. 🎨 Cerkiew monastyru wraz z innymi malowanymi cerkwiami Bukowiny jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wieś rumuńska pachnie floksami, różami i świeżym chlebem (przejeżdżając przez wioski poczuliśmy kilka razy znajomy zapach świeżo pieczonego chleba).🌹🍞 Jechaliśmy dzisiaj bardzo wymagająca drogą (w dużej części w remoncie) po kamieniach i pod górę . Kurz był wszędzie. 🏍 Przejechaliśmy przez Kanion (Przełom) Bicaz. Wąwóz ma około 8-9 km długości, a jego ściany są bardzo wysokie i strome. Został on wydrążony przez płynącą jego dnem rzekę Bicaz.🏞 Dzisiaj wydanie specjalne z rajdu po Rumunii. Dokonaliśmy „wizytacji zaawansowania budowy drogi ” przez Narodowy Park Przełomu Bicaz i Gór Hășmaș. Nie było łatwo.dla wszystkich uczestników i wielkie brawa. 👏Warto było – później była nagroda.😊 Zajechaliśmy do Forest Camping na nocleg – dzisiaj spanie w domkach i kolacja biwakowa.🍗⛺

#dzień6

Po porannym zmierzeniu temperatury wszystkim uczestnikom rajdu wyruszyliśmy do Braszowa, rumuńskiego miasta położonego u podnóża Karpat.🏔 Niektóre źródła podają, że Braszów został założony przez Krzyżaków. To tutaj krzyżowały się szlaki handlowe z Europy Zachodniej do Imperium Osmańskiego. W 1689 roku wybuchł w mieście ogromny pożar, który pozostawił sadzę na kościele, zwanym od tamtej pory Czarnym Kościołem.🔥 Braszów ma piękną starówkę i XIX wieczne kamienice. 😍 Dziś obserwowaliśmy całe miasto z punktu widokowego.
Później odwiedziliśmy miejscowość Victoria w Siedmiogrodzie. Ruch na drogach był duży. 🏍

#dzień7

Dziś jechaliśmy Drogą Transfogarską, która ma ok. 150 km długości❗ Trasa ta jest jedną z najbardziej malowniczych dróg w Europie.😍 W najwyższym punkcie osiąga ona 2058 metrów n.p.m. W części południowej, przy trasie znajdują się liczne atrakcje, m.in.: zapora na rzece Ardżesz o wysokości 160 metrów tworząca jezioro Vidraru oraz zamek Drakuli.🏰 Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja), z powodu opadów śniegu i porywistych wiatrów.❄ Droga ta została zbudowana w latach 1970-1974 na polecenie Nicolae Ceauşescu, który w ten sposób chciał sobie zapewnić drogę ucieczki w razie inwazji radzieckiej. Wg oficjalnych danych przy budowie życie straciło 40 żołnierzy (w rzeczywistości kilkaset osób), a koszty były ogromne
Zajechaliśmy dziś do szóstego pod względem wielkości miasta w Rumunii o nazwie Krajowa (Craiova). Miasto zostało założone przez Daków, a następnie stało się rzymskim obozem wojskowym. Od XV w. był to znany ośrodek handlowy i siedziba namiestników Oltenii. To tutaj 20 września 1939 roku marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły wydał swój ostatni rozkaz do żołnierzy Wojska Polskiego. W 1939 r. przebywał w Krajowie internowany prezydent Polski Ignacy Mościcki. 🇵🇱
Po zjeździe z trasy Transforgarskiej jechaliśmy przez bardzo biedne tereny (wsie bardzo podobne do białoruskich i ukraińskich). Dużo starszych osób handlujących przy drodze arbuzami i innymi produktami ze swoich działek.🏚 W Rumunii jest około milion Romów, którzy nadal przemieszczają się w taborach i mieszkają w szałasach nad rzekami – u nas to już przeszłość (pamiętam te czasy jak i w Polsce były tabory).

#dzień8

Dziś wyruszyliśmy na najdłuższą i bardzo trudną część rajdu, bo mieliśmy do pokonania 490 km w górach. Transalpina to bardzo wysoko położona trasa i wielce malownicza. Wyjechaliśmy już o 8 rano. Jednak przed wyjazdem szybkie śniadanie – jedliśmy mamałygę z bryndzą, czyli danie rumuńskie. 🥣 Transalpina zrobiła na nas ogromne wrażenie.😍 Liczy 148,2 km długości i jest najwyżej położoną drogą w Rumunii, bowiem na przełęczy Urdele osiąga wysokość około 2150 m n.p.m. Droga łączy wieś Ciocadia nieopodal Novaci w Oltenii z Sebeșem w Siedmiogrodzie (Transylwanii), przecinając z południa na północ główny grzbiet gór Parâng (drugie pod względem wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat) w Karpatach Południowych. Początki szlaku są jednak niejasne. Niektóre źródła podają, że został on wytyczony już na przełomie I i II wieku. 🤔 Co ciekawe lokalna legenda głosi, że na przełomie XVIII i XIX wieku, każda rodzina mieszkająca w okolicy uczestniczyła w budowie poszczególnych odcinków drogi, w zależności od swoich możliwości fizycznych i finansowych. W tamtym czasie nosiła ona nazwę diabelska ścieżka i była wykorzystywana głównie przez pasterzy do transhumancji.
Ze względów militarnych Transalpina została rozbudowana przez Niemców w czasie I wojny światowej, jednak była bardzo rzadko używana. Dlatego król Rumunii Karol II Hohenzollern-Sigmaringen podjął decyzję o budowie strategicznej drogi dla artylerii, przemieszczającej się pomiędzy Wołoszczyzną i Transylwanią. Po uroczystym otwarciu w 1939 roku, Transalpinę zaczęło nazywać szlakiem królewskim. 👑 Jechaliśmy przez niezliczoną ilość agrafek, a wiało ogromnie, temperatura tylko 10 stopni.🌫
Z Transalpiny zjechaliśmy piękną drogą w lesie i jechaliśmy brzegiem dużego sztucznego zbiornika wodnego na rzece Sebes – jeziora Oașa.🏞 Na koniec zajechaliśmy do miejscowości Oradea do hostelu prowadzącego przez księdza węgierskiego. Ostatnie kilometry były bardzo trudne, bo jechaliśmy pod ostre słońce i było bardzo gorąco. ☀️🌡 Teraz czas na odpoczynek…😌

#dzień9

Dzisiejszy dzień był bardziej swobodny. Śniadanie zjedliśmy o godzinie 9. Do granicy rumuńsko-węgierskiej mieliśmy około 25 km. Z rana było trochę emocji, ponieważ miejscowi powiadali, że Węgrzy wprowadzili u siebie tylko tranzyt, czyli nie można tam przenocować. Nie mieliśmy potwierdzenia tych pogłosek. Wszystko miało okazać się wkrótce na granicy.🇷🇴 🇭🇺
Zanim jednak przekroczyliśmy granicę zwiedziliśmy jeszcze miasto Oradea. Jest to miejscowość położona blisko granicy węgierskiej, nad rzeką Crișul Repede. Początki miasta datuje się na XI wiek, gdzie było jednym z ważniejszych grodów Królestwa Węgier. W XVI i XVII w. miasto wielokrotnie zmieniało przynależność państwową w wyniku walk pomiędzy Turkami i Habsburgami.
W mieście wiele sklepów jest zamkniętych ze względu na koronawirusa. 😷 Miasto bardzo ładne, a kamienice odrestaurowane. 😍 Granicę rumuńsko-węgierską przejechaliśmy bez problemów i nie sprawdziły się pogłoski jakoby Węgrzy wjeżdżającym pozwalali tylko na tranzyt.
Dojechaliśmy do miejscowości Istvanmajor w gminie Emöd. Przez ponad 200 lat w Derenku (wymarłej już wsi polskiej) mieszkali Polacy, którzy zachowali tam swoją tożsamość, tradycję i język. 🇵🇱 W 1943 roku społeczność rozbito. Większość przesiedlono do miejscowości Istvanmajor, w której Polacy żyją do dziś i którą odwiedziliśmy. Zaś w Derenku co roku, od 1990 na ruinach najstarszej polskiej wsi na Węgrzech, zazwyczaj w trzecią niedzielę lipca ma miejsce odpust polonijny. W Domu Polskim zostaliśmy przyjęci przez miejscowego burmistrza i przedstawicieli potomków Polaków, którzy zostali tu przesiedleni w czasie wojny. W miejscowości jest 50 katolickich rodzin.
Poczęstowano nas gołąbkami w kapuście kiszonej z wędzonką. Danie je się ze śmietaną.
Kościół w Istvanmajor jest polsko-węgierski. Ksiądz pełni służbę w 5 kościołach w okolicy.💒 Co ciekawe w tej miejscowości jest 300 piwniczek (właścicielami są mieszkańcy), w których częstowano nas winem.🍷

#dzień10

Wczoraj wieczorem okazało się, że akumulator w moim motocyklu padł. Na szczęście koledzy rajdowicze pospieszyli mi z pomocą. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Sprawdzili czy to rzeczywiście sprawa akumulatora. Ksiądz, u którego nocowaliśmy postarał się o prostownik. Wszyscy zapewniali mnie, że będzie dobrze, ale ja postanowiłam, że dla swojego spokoju muszę kupić nowy akumulator.
Sławek z Robertem zaoferowali się pojechać rano do Miszkolca i kupić akumulator. I tak zrobili.👍 Akumulator po ładowaniu w nocy, włożyli panowie do motocykla i na szczęście zapalił. Przejechaliśmy Węgry i na Słowacji zatrzymaliśmy się na jedzenie – kwaśnicę i kluski.
Później pojechaliśmy do miejscowości Lendak na grób Wojciecha Halczyna, który podczas I wojny światowej walczył jako żołnierz w armii austro-węgierskiej. W roku 1919 włączył się w działalność Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Wraz z Piotrem Borowym z Orawy, ks. Ferdynandem Machayem i Kazimierzem Rouppertem wziął udział – jako delegat Spiszu – w paryskiej konferencji pokojowej. To dzięki ich obecności w składzie delegacji polskiej problematyka Orawy i Spiszu była rozpatrywana na konferencji. Nazywano go „polskim prezydentem”.
Dzisiaj ostatni dzień rajdu. Jesteśmy w Niedzicy. Jutro rano rozjeżdżamy się do swoich domów i zajęć. Przeżyliśmy 10 wspaniałych dni, przejechaliśmy 3500 km bardzo wymagającymi technicznie trasami – były drogi z dobrym asfaltem i z dziurami, były też drogi szutrowe i wysypane kamieniami. Pokonaliśmy setki zakrętów. Odwiedziliśmy Polaków w Bukowinie Rumuńskiej i na Węgrzech. Wszędzie spotkaliśmy się z ogromną gościnnością. Rumunia, na której spędziliśmy najwięcej czasu bardzo nas pozytywnie zaskoczyła. Dużo tam się dzieje – powstają nowe drogi i domy. Karpaty Rumuńskie są piękne i warte zobaczenia. Atrakcyjne miejsca znajdą tam Ci, którzy lubią las i wodę oraz Ci, którzy odpoczywają aktywnie na przykład pokonując Transfogarską lub Transalpinę. Warto odwiedzić Rumunię. 😊

Sprawozdanie z Rajdu

Miejscem zbiórki do którego przyjechali uczestnicy rajdu był Przeworsk. Jak zawsze rajd rozpoczęliśmy od mszy św. z naszym stowarzyszeniowym sztandarem, który towarzyszy nam podczas ważnych uroczystości.

Przejechaliśmy przez Słowację i kawałek Węgier lokalnymi drogami, mijając wsie i miasteczka. Nie było łatwo, ponieważ było bardzo gorąco. Trzeba przyznać, że niektóre drogi lokalne są słabe – asfalt stary i sporo dziur. Na granicy węgiersko-rumuńskiej sprawdzali nam dowody osobiste, ale wjechaliśmy bez problemu do Rumunii. Z Satu Mare przez góry odwiedziliśmy tzw. wesoły cmentarz w miejscowości Sapanta, na północy Rumunii tuż przy granicy z Ukrainą. Cmentarz wyjątkowy, ponieważ stanowią go kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są scenki z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, często opatrzone dowcipnymi wierszykami mówiącymi o zmarłych.

Jesteśmy wszyscy zauroczeni Rumunią! Zupełnie niewiarygodne jak ten kraj się zmienił. Na wsiach jest dużo nowych domów i wiele się buduje. Wiele dróg lokalnych jest w remoncie. Często jechaliśmy przez kilkadziesiąt kilometrów drogami w czasie remontu, czyli trzeba było przejechać przez nawiezione kamienie i piach – nie było łatwo. Na wsi można spotkać jeszcze furmanki zaprzężone w konie i spotkaliśmy panią, która kosiła kosą łąkę (koledzy próbowali koszenia i okazało się, że nie jest to wcale łatwe). Wieś rumuńska pachnie floksami, różami i świeżym chlebem (przejeżdżając przez wioski poczuliśmy kilka razy znajomy zapach świeżo pieczonego chleba).

Odwiedziliśmy na terenie monastyru Zespół Klasztorny w Barsanie i bardzo ważne dla nas miejsce w Kyrlibabie, gdzie znajduje się mogiła polskich legionistów z 1915 r., tam pokłoniliśmy się polskim żołnierzom, zapaliliśmy znicze, złożyliśmy kwiaty i odśpiewaliśmy Mazurek Dąbrowskiego.

Nowy Soloniec na Bukowinie Rumuńskiej to ważne miejsce dla rumuńskiej Polonii. Tam spotkaliśmy obecną Poseł na Sejm w Rumunii z ramienia Polonii Victorię Longher i jej męża Gerwazego, który był przez 14 lat Posłem, a obecnie jest prezesem Związku Polaków w Rumunii. Odwiedziliśmy kopalnię soli w Kaczykach, którą zbudowali sprowadzeni w 1791 roku Polacy. W Rumunii mieszka ok. 7 tys. Polaków i jest łącznie 7 Domów Polskich. Ci, którzy tutaj mieszkają są bardzo zaangażowani – znakomicie mówią w języku polskim, podtrzymują polskie tradycje i działają w zespołach tanecznych, teatralnych itp.

Warto było zobaczyć wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO Monastyr Humor i Monastyr Voronet pokryte w środku i na zewnątrz malowidłami.

Przejechaliśmy przez Kanion (Przełom) Bicaz, czyli wąwóz, który ma około 8-9 km długości, a jego ściany są bardzo wysokie i strome oraz przez jedną z najbardziej malowniczych tras w Europie, czyli Drogę Transfogarską mającą ok. 150 km długości. W najwyższym punkcie osiąga ona 2058 metrów n.p.m. W części południowej, przy trasie znajdują się liczne atrakcje, m.in. tunel zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja), z powodu opadów śniegu i porywistych wiatrów.

Transalpina zrobiła na nas ogromne wrażenie. Liczy 148,2 km długości i jest najwyżej położoną drogą w Rumunii, bowiem na przełęczy Urdele osiąga wysokość około 2150 m n.p.m. Droga łączy wieś Ciocadia nieopodal Novaci w Oltenii z Sebeșem w Siedmiogrodzie (Transylwanii), przecinając z południa na północ główny grzbiet gór Parâng (drugie pod względem wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat) w Karpatach Południowych. Ze względów militarnych Transalpina została rozbudowana przez Niemców w czasie I wojny światowej, jednak była bardzo rzadko używana. Dlatego król Rumunii Karol II Hohenzollern-Sigmaringen podjął decyzję o budowie strategicznej drogi dla artylerii, przemieszczającej się pomiędzy Wołoszczyzną i Transylwanią. Po uroczystym otwarciu w 1939 roku, Transalpinę zaczęło nazywać szlakiem królewskim. Jechaliśmy przez niezliczoną ilość tzw. agrafek, a wiało ogromnie, temperatura tylko 10 stopni.

Odwiedziliśmy piękne miasta Rumunii – Braszów podobno założony przez Krzyżaków, gdzie krzyżowały się szlaki handlowe z Europy Zachodniej do Imperium Osmańskiego z tzw. czarnym kościołem i piękną starówką, Victorię w Siedmiogrodzie i Craiovą, miasto założone przez Daków, w którym 20 września 1939 roku marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły wydał swój ostatni rozkaz do żołnierzy Wojska Polskiego. W 1939 r. przebywał w w Craiovej internowany prezydent Polski Ignacy Mościcki. Przy granicy rumuńsko-węgierskiej zwiedziliśmy miasto Oradea, którego początki datuje się na XI wiek i było jednym z ważniejszych grodów Królestwa Węgier.

Z węgierską Polonią spotkaliśmy się w Istvanmajor, w gminie Emöd. W 1943 roku większość mieszkańców wsi Derenk, na dzisiejszym pograniczu Węgier i Słowacji przesiedlono do miejscowości Istvanmajor – Emod w pobliżu Miszkolca, w której Polacy żyją do dziś. W Domu Polskim zostaliśmy przyjęci przez miejscowego burmistrza i przedstawicieli potomków Polaków. Poczęstowano nas pysznymi gołąbkami w kapuście kiszonej z wędzonką a na wieczór winem z miejscowych „piwniczek”.

W drodze powrotnej pojechaliśmy do miejscowości Lendak na Słowacji, na grób Wojciecha Halczyna, który w roku 1919 włączył się w działalność Narodowego Komitetu Obrony Spisza, Orawy, Czadeckiego i Podhala. Wraz z Piotrem Borowym z Orawy, ks. Ferdynandem Machayem i Kazimierzem Rouppertem wziął udział – jako delegat Spiszu – w paryskiej konferencji pokojowej.

Zakończyliśmy rajd w Niedzicy w Polsce. Prezes Stowarzyszenia Rafał Lusina podsumował rajd a my, uczestnicy opowiadaliśmy o swoich wrażeniach. Przeżyliśmy 10 wspaniałych dni, przejechaliśmy 3500 km (nie licząc dojazdu do domów) bardzo wymagającymi technicznie trasami – były drogi z dobrym asfaltem i z dziurami, były też drogi szutrowe i wysypane kamieniami. Pokonaliśmy tysiące zakrętów. Odwiedziliśmy Polaków w Bukowinie Rumuńskiej i na Węgrzech. Wszędzie spotkaliśmy się z ogromną gościnnością. Rumunia, na której spędziliśmy najwięcej czasu bardzo nas pozytywnie zaskoczyła. Dużo tam się dzieje – powstają nowe drogi i domy. Karpaty Rumuńskie są piękne i warte zobaczenia. Atrakcyjne miejsca znajdą tam Ci, którzy lubią las i wodę oraz Ci, którzy odpoczywają aktywnie na przykład pokonując Transfogarską lub Transalpinę. Warto odwiedzić Rumunię!

Opracowała
Iwona Michałek

Dodatkowo: podziękowanie dla Prezesa Związku Polaków w Rumunii – Pana Ghervazen Longher. Dziękujemy serdecznie za pomoc i życzliwość!