Archiwum kategorii: Sprawozdania

Śladami niezwykłego kapłana – rajd im. abp antoniego baraniaka 2022

Jolanta Hajdasz

Kościoły z historią, miejsca, do których nie zaglądają wycieczki, a przede wszystkim wspaniali oddani swojej pracy ludzie – to spotkaliśmy na trasie IV Rajdu im Abpa Antoniego Baraniaka 22-25 września 2022 r. Poznań, Oświęcim i Kraków, ale także małe Sebastianowo, Marszałki i Krzeczów – wszędzie, gdzie był przystanek, mogliśmy na chwile się zatrzymać i pomyśleć, a ten kto chciał mógł się zawsze pomodlić. Wszędzie otarliśmy się o żywą historię naszego kościoła i kraju.

Spróbuję to opisać . Muszę tylko zrobić zastrzeżenie, że nie opiszę najważniejszego przeżycia tego Rajdu – tego, co czuje człowiek, który jedzie w te wszystkie miejsca na swoim motorze. Na pewno czuje wiatr na twarzy, czasem pewnie trochę zimno, ale na tym stalowym rumaku ma pełne prawo odczuwać słuszną dumę z siebie, bo tak bardzo wyróżnia się z tłumu … i pewnie ma wspaniałe poczucie wolności i niezależności od wszystkiego wokół … My, samochodziarze jechaliśmy za Wami autami i bardzo jesteśmy wdzięczni ze mogliśmy do Rajdu dołączyć choć w ten sposób. Ale malutkie uczucie zazdrości w sercach zawsze jest.

Poznań

Już czwarty raz organizujemy Rajd im. Abpa Antoniego Baraniaka. Za każdym razem, gdy myślę o Tym Człowieku czuję, że zasługuje na uznanie Go świętym – napisał wiosną tego roku do swoich przyjaciół – motocyklistów Rafał Lusina, przedsiębiorca z Grodziska Wielkopolskiego, ale także pomysłodawca i założyciel, a od 12 lat prezes Motocyklowego Stowarzyszenia Pomocy Polakom za Granicą
WSCHÓD-ZACHÓD im. rotm. Witolda Pileckiego. To on w 2017 roku wymyślił motocyklowe rajdy im. Abpa Antoniego Baraniaka na zakończenie sezonu motocyklowego. Wtedy przypomniał sobie o biskupie, który udzielał mu bierzmowania, a który pochodził przecież jak on , z Wielkopolski. I który, choć był człowiekiem niewysokim i bardzo szczupłym, okazał się mocarzem, bo wytrzymał 27 miesięcy tortur i udręki w stalinowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie w latach 1953 -1955. I komandor motocyklowych Rajdów Rafał Lusina, który na motorze z kolegami i kilkoma koleżankami, a nawet osobistą żoną Barbarą przemierzył tysiące kilometrów nie tylko po Europie, ale także po Białorusi, Ukrainie, czy Gruzji, czy Rosji, ten pasjonat dwóch kołek postanowił że na koniec sezonu będą jeździć po Polsce i to jednym tropem – śladami bohaterskiego biskupa.

W tym odbył się więc czwarty już tak bardzo niecodzienny Rajd. Rozpoczał się jak zawsze Mszą św. w najstarszym kościele w Polsce – kościele Najświętszej Maryi Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu. Potem cała blisko 30 osobowa grupa schodzi do podziemi Katedry Poznańskiej, bo tam za zamkniętą na co dzień kratą w krypcie arcybiskupów poznańskich jest pochowany abp Antoni Baraniak. Jest modlitwa i sztandar stowarzyszenia i ta wiara, że tu obok pochowany jest święty człowiek, bo tak wielu motocyklistów chce dotknąć jego trumny, jakby ten gest miał coś zmienić , poprawić , pomóc w ich życiu.

Mchy i Marszałki

Ale zaraz potem jazda do małych Mchów, gdzie jest jedyna szkoła imienia abpa Antoniego Baraniaka w Polsce. On urodził się i mieszkał 4 kilometry stąd, w Sebastianowie, ale właśnie w Mchach chodził do szkoły i do kościoła.

Motocykliści w tej szkole czują się jak w bliskich i zaprzyjaźnionych stronach, dyrektor szkoły Barbara Kapturek przygotowuje im zawsze pierwszy przystanek na Rajdzie – razem z nią na motocyklistów czekają dzieci, bo widok wielkich motorów i oczywiście możliwość przejażdżki na nich to frajda dla każdego. Po Mchach kolejny przystanek to Marszałki koło Grabowa nad Prosną , gdzie Antoni Baraniak był internowany. Tu czeka na nas ksiądz Dariusz Szyszka, który mówi o sobie salezjanin – pustelnik i który zorganizował pustelnię salezjańską w tym domu, gdzie tuż przed sylwestrem 1955 r przywieziono odkrytym samochodem z więzienia w Warszawie umierającego abpa Baraniaka . Był grudzień, a ubecy wieźli go odkrytą ciężarówką, w cienkim płaszczu, zapewne tym w którym go aresztowali we wrześniu 1953 roku. Prawie zamarzniętego wnieśli do kuchni i rzucili na ławę ze słowami „Przywieźliśmy wam Dziadka Mroza…” Proboszczowi powiedzieli wtedy, że jeśli ktokolwiek się dowie , ze abp Baraniak przebywa w tym domu, to go wywiozą tam , gdzie nikt go nigdy nie znajdzie. Z obawy o życie arcybiskupa trzeba było milczeć i podporządkować się ubeckim zasadom. Antoni Baraniak przebywał tam 4 miesiące, mimo braku opieki lekarskiej i absolutnej izolacji od innych nie umarł, ale przetrwał i po kilku miesiącach po zwolnieniu Prymasa Wyszyńskiego z internowania i po powrocie do obowiązków dyrektora sekretariatu Prymasa Polski został arcybiskupem Poznańskim. Opowiadam te historię w tej samej kuchni, do której przywieziono arcybiskupa, tu pijemy kawę i jemy pyszne ciasto przygotowane przez Marię, też motocyklistkę i członka stowarzyszenia. Na rajd tym razem nie mogła dojechać, ale dzięki temu że mieszka w pobliżu przyjechała z kruchym ciastem ze śliwkami własnej produkcji.

Oświęcim

I tak jest na całej trasie tego Rajdu – wszędzie ktoś na nas czeka i ma coś ważnego do przekazania. Po terenie obozu zagłady w Auschwitz oprowadza nas wyjątkowa osoba dr Adam Cyra, historyk od wielu lat związany z Muzeum Auschwitz i znawca historii rotmistrza Pileckiego. Zwiedzamy też Zespół Szkół Salezjańskich w Oświęcimiu, pierwszej na ziemiach polskich szkoły tego typu , do której rodzice z Wielkopolski zapisali swojego syna Antoniego, gdy miał 13 lat. Szkoła dopiero zaczynała się rozwijać, co więc zadecydowało o tym, że w 1917 roku, gdy jeszcze była granica miedzy zaborem pruskim i austrowęgierskim i gdy trwała I wojna światowa, państwo Baraniakowie wyrobili jednemu ze swoich dwunastu dzieci paszport i pozwolili pojechać w tak odległe od Sebastianowa miejsce. Szkoła jest wspaniała, ma wielu uczniów i prężne liceum i równie prężną szkołę zawodową z unikalnym w naszych czasach programem szkolenia stolarzy, mechaników, budowlańców, czy ślusarzy. Szkoła stoi obok obok pięknego i zabytkowego kościoła pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych, kościoł który cudownie ocalał w czasie największego nalotu bombowców alianckich na Oświęcim 13 września 1944 r. Podobnie namacalnym dowodem opieki patronki jest fakt przetrwania salezjańskiej szkoły zawodowej – jedynej od „Władywostoku po Łabę” w czasach komunizmu tego typu placówki prowadzonej przez księży.

Kraków
Na koniec Rajdu – wielka niespodzianka modlitwa i specjalny list – pozdrowienie dla uczestników Rajdu od abpa Marka Jędraszewskiego, metropolity krakowskiego, który jako pierwszy swoim monumentalnym dziełem „Teczki na Baraniaka” przypomniał bohaterskiego i pokornego arcybiskupa Baraniaka. List odczytał uczestnikom Rajdu ks. Tomasz Stec, kapelan motocyklistów w archidiecezji krakowskiej. Na pamiątkę każdy uczestnik rajdu otrzymał wyjątkowy prezent – różaniec od abpa Marka Jędraszewskiego. A ostatnią Mszę św. tego Rajdu ks. Tomasz odprawił dla nas w kolejnym niezwykłym miejscu – w klasztorze Sióstr Karmelitanek w Krakowie, gdzie abp. Baraniak przyjął święcenia kapłańskie. Piękny śpiew sióstr klauzurowych przenosi nas w inny wymiar, nie da się ukyć , że nie ma jak go opisać słowami . Niezwykła podróż, niezwykły człowiek. Za rok pojedziemy znów jego śladami. A może ktoś zechce się do nas dołączyć ? Zapraszam już dziś, najlepszy kontakt przez redakcję Kuriera Wnet.

RAJDU im. Gen Władysława Andersa – Włochy Sycylia 2022 (15 maja – 4 czerwca)

SPRAWOZDANIE Z RAJDU

Rajd Im. Gen. Władysława Andersa do Włoch i Sycylii już za nami. Przejechaliśmy, w zależności kto w jakim miejscu Polski mieszka, od 6500 do 7500 km. Zrealizowaliśmy cały założony program.

Byliśmy na wszystkich czterech polskich cmentarzach wojennych żołnierzy ll Korpusu (BOLONIA, CASAMASSIMA, LORETTO, MONTE CASSINO) oraz uczestniczyliśmy w rocznicowych uroczystościach zwycięskiej bitwy pod Monte Cassino z udziałem córki gen. Władysława Andersa, pani Anny Marii Anders, która aktualnie piastuje stanowisko Polskiego Ambasadora we Włoszech.

Czuliśmy się wyjątkowo patrząc na nasz Sztandar Stowarzyszenia z wizerunkiem Rotmistrza Witolda Pileckiego w sąsiedztwie Sztandaru Wojska Polskiego i słuchając pieśni „Czerwone Maki na Monte Cassino” w wykonaniu Orkiestry Wojskowej z Bydgoszczy.

Oprócz miejsc związanych z gen. Andersem i bohaterskimi żołnierzami ll Korpusu, odwiedzaliśmy po drodze ważne miejsca związane z naszą wiarą katolicką, jak Watykan, Orvieto, San Giovanni Rotondo, Manopello czy Loretto. Mieliśmy ze sobą kapelana na motocyklu, księdza Krzysztofa, który w tych wszystkich ważnych miejscach odprawił Msze Święte.

Oprócz tych chwil „dla ducha” mieliśmy również sporo chwil „dla ciała”.

Jesteśmy pod wrażeniem Sycylii, zarówno w wymiarze urokliwych miejsc, jak również zasad tam panujących.

Pierwsze informacje naszego przewodnika w Palermo były o tym, żebyśmy wiedzieli, że kierujący pojazdami nie znają przepisów ruchu drogowego i podstawową zasadą jest patrzenie w oczy kierowcom, z którymi nasze tory jazdy się przecinają. Można w ten sposób dość łatwo odczytać intencje innych kierowców. Sycylijczycy znaki drogowe traktują tylko jako sugestię, a nie coś obowiązkowego. Natomiast piesi nie mają żadnych praw na drodze, aby nie spowalniali ruchu pojazdów.

Mógłby ktoś pomyśleć, że przy takich zasadach jest bardzo dużo wypadków. Na szczęście jest odwrotnie. Poważnych wypadków prawie nie ma. Zdarzają się jedynie drobne, niegroźne stłuczki. Co ciekawe – my, zdając sobie sprawę z tych zasad, nie czuliśmy dyskomfortu zarówno jako kierowcy, jak i piesi.

Niezapomniane wrażenie pozostawiła Etna. Ta potężna góra wznosząca się na wysokość 3350 m npm, ziejąca ogniem i ciągle wypluwajaca że swojego wnętrza rozrzażone skały i popioły, na każdym musi zrobić wrażenie. Było to dobrze widać nocą.

Kolejną zasadą, którą można było zobaczyć w Palermo, jest nie pokazywanie zamożności na zewnątrz. Widać to chociażby po kontraście wyglądu budynków. Wiele z nich wygląda na zewnątrz skromnie lub nawet biednie, a dopiero wewnątrz nich widać bogactwo właścicieli.

Na końcu rajdu uczestnicy zwracali uwagę na to, że nie mieliśmy żadnych konfliktów międzyludzkich przez całe trzy tygodnie, a wręcz przeciwnie: panowała atmosfera wzajemnej troski o siebie i chęć pomagania innym. I tu przypomina się nieśmiertelna zasada: „Nieważne gdzie, ważne z kim”. To miłe być w takim towarzystwie, gdzie człowiek po prostu dobrze się czuje, a czas zbyt szybko mija.

W Rajdzie wzięły udział 24 osoby. Wśród nich były cztery wspaniałe małżeństwa motocyklowe. Resztę stanowili mężczyźni. Dwóch kolegów jechało na tzw. Trajkach. Zadziwiająco dobrze dawali radę, nawet przeciskając się w miejskich korkach.

O tym jak ważny był ten Rajd niech świadczy to, że jeden z uczestników, członek naszego Stowarzyszenia przyleciał specjalnie do Polski aż z Sydney (!), spędzając ponad 20 godzin w samolocie podczas podróży z drugiego końca świata.

Dziękuję wszystkim Uczestnikom Rajdu za dawanie przykładu Polaka jako szlachetnego człowieka, na którego zawsze można liczyć.

Dziękuję naszym Rodakom, którzy na stałe lub tymczasowo mieszkają we Włoszech i byli naszymi przewodnikami w ważnych miejscach. Są oni świetnymi, nieformalnymi Ambasadorami naszej Ojczyzny – jakże ważnymi dla szerzenia dobrego imienia Polski i budowania mostów między Polakami.

Wdzięczny Rafał Lusina Komandor Rajdu

Dzień 1: W dniu 15 maja wyruszył Rajd Motocyklowego Stowarzyszenia Pomocy Polakom za Granicą Wschód-Zachód im. Rotmistrza Witolda Pileckiego do Włoch – sygnowany im. Generała Władysława Andersa. Dzisiaj planujmy dojechać do Villach w Austrii!

Dzień 2: Kolejny dzień rajdu. Uczestnicy podzieleni na dwie grupy. Jedna zmierzała do Wenecji a później do Padwy. Druga grupa tylko do Padwy. Dzisiaj we mszy świętej prosiliśmy o błogosławieństwo i łaski dla naszego kapelana ks. Krzysztofa w 35 jubileuszu kapłaństwa.

Dzień 3: Dzisiaj 450 km za nami a łącznie Ok.1800 km. Przejechaliśmy z okolic Padwy przez Orvieto do przecudnego miejsca Castel s. Elia przy sanktuarium Matki Boskiej Skalnej. Po drodze zajechaliśmy do muzeum i salonu Ducati.Jechaliśmy drogami przez małe urokliwe włoskie miasteczka i wioski w otoczeniu gajów oliwnych, przeogromnych winnic i cyprysów sięgających nieba

Dzień 4: Dzień czwarty. Dzisiaj zgodnie z planem dotarliśmy do Rzymu i Watykanu. Dzięki pomocy ks. Tomasza mogliśmy poza kolejką wejść do bazyliki, odwiedzić grób św. Jana Pawła II, uczestniczyć we mszy świętej i obejść wnętrza bazyliki słuchając bardzo ciekawych informacji o historii powstania tej świątyni. Później spacer po Rzymie, włoska pizza i lody. Przeciskając się przez ogromne korki dotarliśmy na nocleg.Jedna Pani chciała zapisać to co mówił ks. Kanonik z Bazyliki:We wstępie do Mszy św. Ksiądz Kanonik powitał grupę pielgrzymów, którzy na motocyklach przybyli do serca naszej wiary którym jest bazylika św. Piotra. Życzył wszystkim aby wizyta w tym świętym miejscu przynosiła obfite owoce Stowarzyszeniu i w życiu osobistym i rodzinnym każdego z Was.W homilii nawiązując do Ewangelii powiedział że nasza moc do miłowania braci bierze się z doświadczenia miłości Chrystusa, jej darmowości i miłosierdzia. Tak jak latorośl nie może wydać owoców jeśli nie trwa w winnym krzewie tak i nasze miłowanie braci będzie bezowocne jeśli nie będziemy wiernie trwać przy Chrystusie w modlitwie, słuchaniu Słowa Bożego w uczestnictwie w sakramentach i pełniemiu uczynków miłosierdzia.

« 1 z 2 »

Dzień 5: Baaardzo wyczerpujący. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy w kierunku Monte Cassino, aczkolwiek głównym punktem była miejscowość Aquafondata, gdzie przy Pomniku powstałym na miejscu cmentarza polowego 2 Korpusu Polskiego w dniu dzisiejszym odbywała się uroczystość uczczenia w78 rocznicę walk o masyw Monte Cassino – Aquafondata była na szlaku Polowego Ośrodka Zaopatrywania dla Korpusu 2. Na uroczystości było wielu gości z Polski, miejscowe wladze samorządowe. Orkiestra Wojska Polskiego z Bydgoszczy uświetniła tę uroczystość. Poczet sztandarowy naszego Stowarzyszenia również brał udział. Następnie pojechaliśmy na Monte Cassino, gdzie kapelan rajdu przy ołtarzu polowym odprawił mszę św.Po południu – sprawdzaliśmy nasze umiejętności w zatłoczonym i zaśmieconym Neapolu, no i udało się bezkolizyjnie. Z przewodniczką odwiedziliśmy Katedrę, gdzie przechowywana jest krew św. Januarego, cudownie się upłynniająca i kościół – miejsce, gdzie żył i pochowany został ojciec Dolindo. Po czym zajechaliśmy na nocleg.

No Images found.

Dzień 6: Z Neapolu kilkoro uczestników wyruszyło w kierunku Wezuwiusza. Jednak ze względu na odbywające się tam zawody nie udało się zajrzeć do krateru. Kilku podziwiało Amalfi, wpisane na listę UNESCO. Pozostali pojechali na śniadanie do Sorento a następnie do stanowiska archeologicznego w Pompejach, gdzie oczekiwała na nas przewodniczka Pani Małgosia Sobolewska. Pani Małgosia szczegółowo zapoznała nas z historią Pompejów, miasta, które za czasów Cesarstwa rzymskiego zniknęło na skutek erupcji Wezuwiusza. Po czym przejechaliśmy do Katedry Matki Boskiej Różańcowej Pompejańskiej, gdzie nasz kapelan odprawił mszę św. Na nocleg do Castello dojechaliśmy w urokliwe miejsce. Motocykle parkowały w gaju oliwnym.

« 1 z 2 »

dzień 7:Niedziela. Dzień rozpoczynamy mszą św. w sąsiadującym z hotelem, gaju oliwnym, w tle widoczny Wezuwiusz. Po śniadaniu ruszamy do Reggio Calabria, przemierzając 460 km . Pogoda i atmosfera rajdowiczów ciepła. Znaleźliśmy się w „czubku buta”. Wieczorny spacer promenadą nadmorską przyniósł dobry sen.

Dzień 8: Z Reggio Calabria promem do Mesyny a następnie ruszyliśmy promenadą nadmorską podziwiając piękne widoki „wyspy słońca” do stolicy Sycylii, Palermo. Po ok.3 godzinach wjechaliśmy na autostradę, przemierzając niezliczoną ilość tuneli. Jak zaobserwowaliśmy wiele autostrad znajduje się na estakadach.

Dzień 9: Plaża i zwiedzanie Palermo. Przewodnik oprowadził nas po starówce, gdzie znajduje się druga co do wielkości w Europie, Opera, ogromna katedra pw. Wniebowzięcia NMP z bocznym ołtarzem św. Rozalii, patronki Palermo, ogromną ilością tratorii i restauracyjek. Kamienice, które mijaliśmy nie robiły zbyt dobrego wrażenia na zewnątrz, jednak za tymi obskurnymi elewacjami kryją się wypasione wille, restauracje itp. Przewodnik wspomniał o wczorajszym święcie, gdzie obchodzono smutną 30 rocznicę zamordowania sędziego Falcone, który odważnie, okazało się zbyt odważnie rozpracowywał sycylijską mafię. Przewodnik swoimi opowieściami o życiu tutejszego społeczeństwa dostarczył wielu wrażeń. Zachęcamy do odwiedzenia tego miejsca.

Trasa z Palermo do hotelu w okolicach Katanii, z widokiem na Etnę. Po drodze zwiedzaliśmy Agrigento – Ogromne stanowisko archeologiczne ze starożytnymi świątyniami sprzed 2 tys.lat.

Dzień 11: Dzisiaj zdobywamy Etnę. Do wysokości mniej więcej 1900m n.p.m jedziemy na motocyklach, następnie kolejką wjeżdżamy na ok. 2500m n.p.m i większość z nas stąd podziwia obecnie dymiący wulkan. Kilku odważnych Rajdowiczów wyruszyło pieszo wyżej. Zaszli dalej niż dojeżdżają samochody terenowe z turystami. Krajobraz nietuzinkowy, wokół raczej czarno. Aczkolwiek u podnóża Etny znajdują się miasteczka i wioski zamieszkałe przez Sycylijczyków. Obecnie wieczorem widoczny jest jęzor ognia, wydobywający się z krateru. Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy to urokliwe miasteczko wschodniego wybrzeża – Taormina z pozostałościami teatru rzymsko-greckiego i z przepięknymi widokami na zatokę Naxos. Pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu.

Dzień 12: Dzisiaj głównym celem Syrakuzy. Malownicza miejscowość z parkiem archeologicznym Archimedesa. Później było Noto, Augusta i piękna Katania, wpisana na listę UNESCO. Wszyscy szczęśliwie wrócili do hotelu, w którym jesteśmy trzecią dobę. Przepiękne widoki – góry, morze i tak na przemian. Między tymi widokami duże połacie upraw oliwek, cytryn, pomarańczy, mandarynek, pistacji, melonów, granatów, winogron. To wszystko udało nam się zobaczyć przemierzając kilometry wąskimi, krętymi drogami Sycylii. Obecnie wszystko co może, to kwitnie, więc jest bajecznie kolorowo. Jesteśmy szczęśliwi, że było nam dane tak dużo zobaczyć. Uczestnicy wspaniali, co czyni dobrą atmosferę rajdu. Wyjątkową osobą jest nasz lekarz rajdowy, kolega Ryszard, który przyleciał z Sydney do Polski, aby uczestniczyć w rajdzie. W trakcie rajdu zorganizowany był „wieczór australijski”. Kolega Ryszard przedstawił nam na slajdach, że są tam również nasi rodacy, którzy pamiętają polskich bohaterów i obchodzą z czcią wydarzenia historyczne, organizując m.in. też rajdy. Piątek – ostatni dzień na wyspie. Jeździmy już prawie „po sycylijsku” Od jutra zaczynamy kierunek zwrotny.

« 1 z 2 »

Dzień 13: Po śniadaniu startujemy z hotelu w Casamassima na cmentarz oddalony 11 km. Na cmentarzu jest 440 grobów polskich żołnierzy ll Korpusu.Dalej jedziemy 170 km do miejscowości Monte Sant Angelo. Na wysokości około 750 m npm znajduje się Sanktuarium- Grota Św. Michała. Z miasteczka urokliwy widok na morze i doliny wokoło.Po dojechaniu do miejsca noclegu San Giovanni Rotondo i zakwaterowaniu udajemy się do Sanktuarium ojca Pio. Nasz Kapelan odprawia Mszę Świętą w starym kościółku o. Pio a potem udajemy się na zwiedzanie Sanktuarium z przewodniczką panią Beatą Grzyb. Jesteśmy poruszeni wiedzą pani Beaty na temat o. Pio.Do naszej grupy zwiedzania dołączyła sympatyczna para Polaków z Wilna. Zaprzyjaźniliśmy się z nimi i wymieniliśmy kontaktami.

Dzień 14: Po śniadaniu o startujemy do Manopello o 8.45. Pierwszy odcinek 210 km. Pragniemy, aby nasz kapelan odprawił Mszę Świętą w kościele w Manopello, w którym jest chusta z odbitą twarzą Jezusa. Wszystko nadzwyczaj szczęśliwie się układa. W Manopello, ku naszemu zaskoczeniu spotykamy ojca Mariana Polaka z Krakowa, który pracuje tam od 2 lat. Kolejna wspaniała Msza Święta. Dalej udajemy się do naszego dzisiejszego hotelu San Remo położonego tuż przy plaży. Do przejechania około 100 km. Odpoczywamy i kąpiemy się w cieplutkiej wodzie Adriatyku.

« 1 z 2 »

Dzień 15: Po wypaśnym śniadaniu, nawet jajecznica była (byliśmy naprawdę zaskoczeni) ruszamy do Loretto. Pierwszy punkt to Polski Cmentarz Wojenny. Poznaliśmy tutaj małżeństwo z Lublina na motocyklu. Byli rozentuzjazmowani naszą grupą. Chcieli kontakt, aby wiedzieć o przyszłych rajdach Stowarzyszenia. Na cmentarzu wspólnie się modliliśmy i śpiewaliśmy Mazurek Dąbrowskiego.Dalej udaliśmy się do Loretańskiej Bazyliki, gdzie w jednej z kaplic mieliśmy Mszę Świętą (dzisiaj w intencji rodziny Ryszarda). Następnie zwiedziliśmy Bazylikę z Domkiem Maryi przeniesionym z Nazaretu.Kolejny punkt programu to San Marino. Pospacerowaliśmy po starówce i co nieco przekąsiliśmy. I na koniec dojazd do hotelu przy plaży w Rimini. Obawialiśmy się, że woda może być cieplutka. I niestety okazało się to prawdą

Dzień 16: Po śniadaniu wskakujemy na motocykle i ruszamy w kierunku Polskiego Cmentarza Wojennego w Bolonii. Mamy tam zaplanowaną Mszę Świętą.Dalej jedziemy do noclegu. Tym razem dla odmiany w górach. Śpimy niedaleko jeziora Garda. Śpimy w pensjonacie w Molinie z pięknym widokiem na dolinę. Po zakwaterowaniu cześć grupy postanawia jeszcze dokręcić trochę kilometrów (przejechaliśmy już 300 tego dnia) udając się do Świątyni zawieszonej na skale – Sanktuarium Madonna della Corona. Pokonujemy kolejne 100 km krętymi górskimi drogami.

Dzień 17: Wstajemy skoro świt, gdyż okazało się, że jeden z motocykli jest niezdolny do jazdy i trzeba go załadować na busa. Poszło sprawnie i ruszamy na nasz przedostatni odcinek rajdu. Do pokonania mamy 610 km. Piękna widokowo trasa przez Alpy. Nocleg mamy w Czechach. Miejsce noclegu okazuje się spartańskie ale wita nas bardzo sympatyczna pani. Zajmujemy pokoje organizujemy ognisko. Przeżywamy wspaniały wieczór przepleciony głębokimi rozmowami i śpiewem. Po raz kolejny okazuje się, że do czerpania szczęścia nie są potrzebne komfortowe warunki.

Dzień 18: Rajd dobiega końca. Do Polski pozostało nam ok. 300 km. Część z nas postanawia, że chce już dzisiaj dotrzeć do domów. Serdecznie wzajemne podziękowania za trzy tygodnie pełne emocji. Mamy poczucie, że ten czas był bardzo wartościowy. Na długo pozostaną nam w sercach miejsca związane z bohaterskimi walkami „Za wolność Wasza i Naszą” żołnierzy gen. Andersa oraz niezwykle urokliwa Sycylia. Słyszy się głosy, że przyjadą tam z rodziną.Przed wyjazdem Msza Święta Dziękczynna za udany rajd.

IV rajd poświęcony Powstańcom Wielkopolskim

27 grudnia 1918 r. rozpoczęło się zwycięskie Powstanie Wielkopolskie, celem którego było przyłączenie Wielkopolski do odradzającej się Rzeczypospolitej Polskiej. Powstanie wybuchło na ulicach Poznania po przyjeździe pianisty Ignacego Paderewskiego i rozpowszechniło się na poszczególne miejscowości Wielkopolski, skierowano było przeciwko Niemcom, które mimo porażki w pierwszej wojnie światowej nie wycofywały swoje wojska z polskiej ziemi. To budziło obawę o pozostanie tego regionu w granicach Niemiec. W wyniku zbrojnej walki do 15 stycznia była wyzwolona praktycznie cała Wielkopolska. 16 lutego został zawarty rozejm w Trewirze, ale potyczki jeszcze trwały do czerwca 1919 r. Traktat Wersalski potwierdził włączenie Wielkopolski do Państwa Polskiego.

W poszczególnych miejscowościach Wielkopolski podczas powstania trwały zacięte i krwawe walki. W Szamocinie, Chmielnikach, Grojcu Wielkim, Inowrocławiu, Łomnicy, Rawiczu, Kopanicy, Radwankach, Chodzieży, Paterkach, Sarnowie oraz wielu innych miastach i wsiach są miejsca związane z bitwami oraz potyczkami powstańców o zachodnie granice odradzającej się Polski. Dowódcami powstania byli gen. bryg. Stanisław Taczak, gen. broni Józef Dowbor-Muśnicki, a także miejscowi aktywiści. Straty powstańcze – to blisko 2,5 tys. zabitych oraz blisko 6 tys. rannych.

Motocyklowe Stowarzyszenie Pomocy Polakom za Granicą Wschód Zachód z Grodziska Wielkopolskiego po raz czwarty zorganizowało Rajd poświęcony Powstańcom Wielkopolskim. Ponieważ miejsc pamięci Powstania Wielkopolskiego jest dużo, postanowiono każdego roku odwiedzać kolejne miejsca walk oraz mogiły powstańców, upamiętniając ich bohaterstwo oraz zastanawiając się nad przyczynami oraz składnikami zwycięstwa Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 r.

IV rajd poświęcony Powstaniu Wielkopolskiemu odbył się w dniach 15 – 17 października 2021 r.

Uczestnicy rajdu zjechali się z różnych miast oraz wsi Polski do gościnnego Dworku Róża Poraja w Budzijewie. Przy kolacji zostały omówione plany rajdu. Byli obecni także motocykliści z Rajdu Katyńskiego. Duchownym przewodnikiem rajdu został ks. Kan Krzysztof Miękina, który 20 lat wspierał wiernych w Miorach na Białorusi, a w związku z represjami zmuszony był opuścić Białoruś.

Trasa tegorocznego rajdu mieściła się w trójkącie Rogoźno – Chodzież – Wągrowiec. Pierwszy przystanek rajdu – to cmentarz w Rogoźnie, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła powstańców wielkopolskich. Po wprowadzeniu sztandaru Stowarzyszenia Wschód-Zachód przez poczet motocyklistów przy grobie został złożony wieniec oraz zapalone znicze. Ksiądz Krzysztof przewodniczył wspólnej modlitwie za poległych powstańców, potem wszyscy odśpiewali Hymn Polski.

Także uroczyście przebiegał ceremoniał na cmentarzu w Budzyniu, gdzie przybyli przedstawiciele miejscowej władzy, którzy również brali udział we wspólnym śpiewaniu Roty i zaprosili delegację rajdu do Izby Pamięci Ziemi Budzyńskiej. Tam dyrektorka Muzeum przybliżyła miejscowe wydarzenia z okresu walki o niepodległość Polski podczas powstania.

Bracia Antoni i Wiktor Skotarczakowie stali na czele powstańców. 5 stycznia 1919 r. Budzyń został wyzwolony. Niemcy kilkakrotnie spróbowali odbić Budzyń, ale także bezskutecznie. W wyniku walk powstańcy z dowódcą Leonem Napieckiem zdobyli samochód pancerny wyposażony w ciężkie karabiny maszynowe.

Motocykliści odwiedzili także muzeum motoryzacji w Budzyniu, gdzie zobaczyli kopię samochodu pancernego, zdobytego podczas potyczki na wzgórzu Okręglik przez powstańców, dowodził którym Leon Napiecek. Samochód ten był później wykorzystywany w walkach powstańczych oraz wojnie polsko-bolszewickiej, także powstaniu śląskim, a Leon Napiecek został odznaczony orderem Virtuti Militari.

Droga rajdowców szła także do Chodzieży, gdzie na cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła  miejscowych patriotów, którzy oddali swoje życie za niepodległość Polski. Tutaj 8 stycznia 1919 r. rozpoczęła się bitwa o Chodzież. Powstańcy zaatakowali niemieckie wojska z kilku stron, nadciągały się cały czas posiłki z pobliskich miejscowości. Niemcy wycofali się w kierunku dworca kolejowego, żeby pociągiem uciec do Piły. Bitwa przy dworcu zakończyła się zwycięstwem powstańców, miasto zostało wyzwolono od niemieckich wojsk.

Rajdowcy uczcili pamięć powstańców, złożyli wieniec i zapalili znicze, pomodlili się przy ich mogile. W Chodzieży w centrum miasta znajduje się także tablica poświęcona powstańcowi Józefowi Raczkowskiemu – dowódcy chodzieskiego oddziału straży ludowej, śmiertelnie rannego w bitwie przy dworcu kolejowym, a także Pomnik Wdzięczności za Wolność. Te miejsca pamięci też zostały uczczone przez motocyklistów ze Stowarzyszenia.

Jednym z ważnych miejsc na Szlaku Powstania Wielkopolskiego na ziemi chodzieskiej jest most na Noteci koło Szamocina. Tutaj na miejscu akcji pod dowództwem porucznika Włodzimierza Kowalskiego odbicia mostu 10 stycznia 1919 r. i jego spaleniem w celu niedopuszczenia przemieszczenia wojsk niemieckich wdzięczni potomkowie postawili dwa kamienie upamiętniające to wydarzenie.

Dalsza trasa rajdu przebiegała przez Wągrowiec. Tutaj w zabytkowym kościele pw. Wniebowzięcia NMP odbyła się Msza Święta w intencji powstańców wielkopolskich z ceremoniałem wniesienia sztandaru Motocyklowego Stowarzyszenia Pomocy Polakom za Granicą Wschód – Zachód im. Rotmistrza Witolda Pileckiego.

Następnego dna rajdowcy odwiedzili kościół pw. Świętego Wojciecha oraz kamień Św. Wojciecha znajdujący się nieopodal kościoła.

Na zakończenie rajdu członek Stowarzyszenia Zdzisław Serwatka zaprosił uczestników rajdu na zwiedzanie S z o.o. Serpol-Cosmetics, prezesem zarządu której jest. Firma produkuje kosmetyki. Wycieczka po salach produkcji oraz pakowania produktów firmy okazała się bardzo ciekawym doświadczeniem poznania sukcesu Polaka z Wielkopolski, który stworzył praktycznie samowystarczający proces produkcyjny i zatrudnia 600 osób. Wszyscy uczestnicy rajdu dostali prezenty w postaci kosmetyków firmy.

Tym współczesnym akcentem sukcesu wielkopolanina może być podsumowany Rajd Stowarzyszenia poświęcony Powstaniu Wielkopolskiemu.

Dbajmy o Polskę, o ludzi obok nas, dbajmy o siebie. Niechaj naszym hasłem pozostanie – Bóg, Honor, Ojczyzna!

Anna Paniszewa,

uczestniczka rajdu

Odessa 2021

Za nami kolejne wyzwania poznawania polskiej historii i odwiedzania naszych Rodaków mieszkających na terenach, gdzie kiedyś była Polska. To kolejny rajd z cyklu „Do granic I Rzeczypospolitej„. Tym razem do południowo wschodnich granic. Upamiętnimy też przypadającą w tym roku 400 rocznicę bitwy pod Chocimiem 1621.

Plan rajdu:
Dzień 1 / Czwartek 26 sierpnia / Dojazd do Jarosławia – nocleg
Dzień 2 / Piątek 27 sierpnia – 380 km / Jaroslaw – Złoczów – Huta Pieniacka – Jazłowiec
Dzień 3 / Sobota 28 sierpnia – 290 km / Jazlowiec – Okopy Św. Trójcy – Chocim – Kamieniec Podolski – Latyczów
Dzień 4 / Niedziela 29 sierpnia – 500 km / Latyczów – Odessa
Dzień 5 / Poniedziałek 30 sierpnia / Odessa
Dzień 6 / Wtorek 31 sierpnia / Odessa
Dzień 7 / Środa 1 września 310 km / Odessa – Tyraspol – Bielce
Dzień 8 / Czwartek 2 września 390 km / Bielce – Dolina
Dzień 9 / Piątek 3 września 260 km / Dolina – Łancut
Dzień 10 / Powrót do domów

Dzień 2

Jaroslaw – Złoczów – Jazłowiec

Przeprawa ze Złoczowa do Jazłowca to zaledwie 160 kilometrów, ale przez okropnie zniszczone drogi jechaliśmy aż trzy godziny! Co kilka kilometrów napotykaliśmy drogi szutrowe albo przeokropne dziury, przy których trzeba było zachować szczególną ostrożność. Natomiast ostatnie 50 km jechaliśmy w deszczu.
Nie przeszkodziło nam to jednak w zwiedzaniu
Zwiedziliśmy Złoczów, gdzie jak się okazało jest największa Polonia w całej Ukrainie!
Są tam ruiny zamku z fortyfikacją bastionową z XVII, których przez wiele lat właścicielami był ród Sobieskich.
Wieczorem dojechaliśmy do Jazłowca, gdzie są pozostałości pałacu z XVII w ( młodzieńcze lata spędził tam król Stanisław August Poniatowski). Niektórzy z nas byli tam w 2007 roku i nic się nie zmieniło – wciąż ruiny zamku robią spektakularne wrażenie!
Obecnie Siostry Niepokalanki prowadzą schronisko dla turystów i opiekują się dziećmi i osobami starszymi
Zmęczeni, ale pełni wrażeń dojechaliśmy do Klasztoru w Jazłowcu, gdzie spędziliśmy noc.

Dzień 3

Jazłowiec – Okopy Św. Trójcy – Chocim – Kamieniec Podolski – Latyczów.
Rano po dobrym śniadaniu wyruszyliśmy bardzo złą drogą do Okopów Św. Trójcy. To niesamowite miejsce, gdzie rzeka Zbrucz uchodzi do Dniestru i w XVII wybudowano twierdzę. W okresie międzywojennym była tam Strażnica KOP która broniła granicy Rzeczpospolitej
Niedaleko Okopów Św.Trojcy jest Chocim, dla nas Polaków niezmiernie ważne miejsce, ponieważ tutaj w 1673 roku Wojska Rzeczpospolitej Obojga Narodów pokonały Imperium Osmańskie
O bitwach, sławnych dowódcach, miejscach opowiada nam znakomicie pasjonat i znawca historii kolega Sławek
Kamieniec Podolski to ostatnie ważne miejsce na trasie trzeciego dnia. Obecnie miasto ok 100 tys. mieszkańców, nad którym góruje ogromna twierdza, która przez blisko 300 lat ochraniała południowo-wschodnie tereny Polski .
Z Kamieńca Podolskiego do Latyczowa udało nam się sprawnie przejechać po nowo wybudowanej drodze

Dzień 4

Latyczów – Odessa.
Rano w Latyczowie padało i było chłodno ( 16°C).
Wyruszyliśmy w deszczu więc trzeba było się ubrać w tzw deszczówki
Latyczów to ładne miasteczko z 15 tys mieszkańców, gdzie jest niewielka Polonia.
Trasa długa bo ponad 500 km. Padało przez ok 100 km ale w miarę drogi robiło się coraz cieplej i rozbieraliśmy się z deszczówek i ciepłych rzeczy.
Ponieważ nam się nie spieszyło robiliśmy kilka postojów, na pyszna soliankę, na lody i odpoczynek.
Do Odessy zajechaliśmy w słońcu
Jeszcze jedno ważne spostrzeżenie z Ukrainy – tutaj nikt nie nosi maseczek i w ogóle uważają ten obowiązek za zbędny. Groźby kar i nawet więzienia nie robią tutaj na nikim żadnego wrażenia

Dzień 5

Dzisiaj cały dzień w Odessie
Rano spotkalismy się z Panią Konsul w jedynym czynnym przez cały czas komunizmu kościele w Obwodzie Odesskim, przy którym działają dwa bardzo aktywne stowarzyszenia polonijne ( prowadzą teatr, chór, naukę języka polskiego itp..)
Następnie Pani Stella ( Polka), oprowadziła nas po mieście i piękną polszczyzną opowiadała o historii, ludziach, architekturze i zwyczajach
Na nas to miasto zrobiło ogromne wrażenie – ludzie życzliwi, otwarci, na każdym kroku widać niesamowite bogactwo przed 1918 r. o cudnych budynkach, parkach, szerokich ulicach
Obecnie Odessa liczy ok 1 mln mieszkańców ( mówią głównie po rosyjsku). Przed 1939 rokiem mieszkało tutaj 30 tys Polaków i była to głównie inteligencja osiadła w XIX wieku. Teraz mieszka tutaj ok 1 tys osób przyznających się do polskich korzeni
Wieczór w Odessie to niesamowite spotkanie z Polonią.
Na dziedzińcu budynku gdzie ma siedzibę Polonia czekało na nas kilkadziesiąt osób. Rosnące tam drzewo fantazyjnie ( pomysł jakiejś twórczej osoby) udekorowane biało-czerwonymi wstążkami.
Pani Prezes i jej współpracownicy przedstawili nam owoce swojej pracy, która jest imponująca, bo przygarniają do siebie osoby w różnym wieku, profesji i światopoglądu. Ich działalność sprawia, że przychodzą tam i uczą się języka polskiego nie tylko osoby o korzeniach polskich.
Nam zaimponowała młodzież, która z ogromną pasją zrealizowała etiudy filmowe- „Obietnica”, „Rodzina”, „Pokój „
Etiudy dostały nagrody na konkursach polonijnych i są wg mnie CUDNE.

Dzień 6

Katakumby odesskie to 2800 km podziemnych tuneli, korytarzy powstałych na skutek eksploatacji wapienia – materiału budowlanego tak potrzebnego podczas szybkiego rozwoju miasta od XIX wieku.
Katakumby odesskie nie cieszą się dobrą sławą ponieważ służyły za schronienie osobom z tzw półświadka – złodziejom, przemytnikom, handlarzom np kobietami itp..
Cześć katakumb w czasach tzw zimnej wojny została zamieniona na schrony przeciwatomowe.
Katakumby są pod aż 40% starej Odessy. .
Ogromna ilość korytarzy i tuneli to wielka pułapka dla osób chcących na własną rękę zwiedzać katakumby, ponieważ trudno znaleźć wyjście w całkowitej ciemności ( latarka i kask to podstawowe sprzęty).
Katakumby odesskie to niesamowite, tajemnicze miejsce.

Dzień 7

Odessa pożegnała nas pięknym słońcem.
Aby dojechać do jednego z większych miast Mołdawii – Bielc musieliśmy przekroczyć granicę ukraińsko-mołdawską ok. 60 km od Odessy. Poszło bardzo sprawnie.
Trzeba przyznać, że drogi Mołdawii znacznie się poprawiły od naszej ostatniej wizyty 10 lat temu.
Drogi raczej puste, a na mijanych polach głównie słonecznik i kukurydza.
W Bielcach w Domu Polskim przywitała nas Polonia, a młodzież wykonana kilka wspaniałych mołdawskich, energetycznych i skocznych tańców.
Polonia w Bielicach licząca ok. 200 rodzin jest najliczniejsza w Mołdawii. Młodzież chce studiować w Polsce i często się to udaje – w tym roku rozpoczną studia w kraju cztery dziewczyny.
W Mołdawii mówi się po rosyjsku, czuć tutaj atmosferę tęsknoty za ZSRR.

Dzień 8

Hotele w Mołdawii to dla nas wspomnienie lat 70-tych XX w. Ale nam rajdowiczom każde warunki odpowiadają
Pamiętać należy że Mołdawia to biedny kraj, wszyscy których spotkaliśmy mówią, że jest ogromne bezrobocie i młodzi ludzie uciekają za granicę
Do granicy mołdawsko-ukraińskiej jechaliśmy lokalnymi drogami przez malownicze wsie, gdzie można było spotkać wozy zaprzężone w konie, panie sprzedające owoce przy drodze, charakterystyczne domki i wyróżniające się złotymi kopułami małe cerkwie
Granica mołdawsko-ukraińska to min godzina, min cztery okienka, gdzie służby graniczne wprowadzają dane do ich systemów i np Pani na ukraińskiej granicy zrobiła sobie pół godzinną przerwę na śniadanie przed naszą odprawą
Po drodze przerwa na kawę i niekończące się dyskusje o życiu
Na Ukrainie lokalne drogi nadal w złym stanie, ale bardzo malowniczo
Trzeba wspomnieć o naszym rajdowym busie, który wspiera nas na każdym rajdzie a prowadzi go tym razem nasz kolega Marek, też motocyklista
Dzień zakończyliśmy w miasteczku Dolina na Ukrainie smaczną kolacją przy muzyce i w towarzystwie Polaków tutaj mieszkających. Są to osoby bardzo znaczące w tym 20 tys miasteczku – Mer Miasta, największy przedsiębiorca, znany lekarz, miejscowy artysta
Dolina to miasto partnerskie siedziby naszego Stowarzyszenia – Grodziska Wielkopolskiego, z którym mamy bliskie kontakty od kilkunastu lat. Zapoczątkował je ówczesny Burmistrz Doliny Wolodymyr Garazd.
Dolina przed II wojną światową należała do Polski, najwięcej było Polaków, mniej Żydów a najmniejsi liczebnie byli Ukraińcy.
Miasto słynęło z wydobycia ropy naftowej.

Dzień 9

Dolina na Ukrainie pożegnała nas w słońcu ale wyboista droga do granicy nie była łatwa przez silny wiatr.
Kilku kolegów postanowiło zostać na Ukrainie i zwiedzić Lwów- cudne Miasto
Dojechaliśmy do Korczowej czyli granica ukraińsko- polska
Były grupy motocyklowe które zostały odprawione w miarę szybko ale były i takie które czekały kilka godzin
Nikomu nie polecam tego przejscia
Wieczorem dojechalismy do Przeworska, gdzie odbyło się zakończenie rajdu – były podsumowania i plany na przyszłość

Opracowała
Iwona Michałek

Rajd im. Arcybiskupa Antoniego Baraniaka

Relacja z Rajdu naszego Przyjaciela, Waldka Rogozińskiego

« 1 z 2 »

Punkt 7.30 spotkaliśmy się na Orlenie w Grodzisku Wlkp. Z Szefem Stowarzyszenia Wschód-Zachód i Sebastianem Członkiem Stowarzyszenia.

Szybkie tankowanie i pełna Moc na Poznań. Jazda szybka, ale przemyślana i bezpieczna. Szybko dotarliśmy Poznański TUM i Katedrę w której odbyła się Msza Św. Z wielką oprawą Sztandarem Stowarzyszenia. Nie obyło się bez Hymnu, więc było na bardzo wysokim Poziomie, bardzo Gustownie wraz z Pocztem Sztandarowym na Czele.

Po Mszy trochę przywitań z następnymi Jeźdźcami, którzy dobili na Tę Pielgrzymkę Arcybiskupa Antoniego Baraniaka. Dreszczyk Historii, przy Grobach Pierwszych Władców Polski.

Następnie Grupa ok. 20 Moto zaczęła wyjeżdżać z Naszego Poznania kierując się w Kierunku Sebastianowa przez Rogalin itd. Dotarliśmy do Szkoły w Mchach, gdzie Pani Dyrektor zrobiła Uroczysty Apel z Wszystkimi Nauczycielami i Uczniami na dziedzińcu Szkoły. Apel oczywiście z flagami Narodowymi. Potem szybki obiad na Sali gimnastycznej i odwiedzenie Sali Pamięci Antoniego Baraniaka w tejże Szkole. Pani Nauczycielka miała dużo eksponatów z życia Arcybiskupa i oczywiście dużą wiedzę o nim. Potem udaliśmy się do Sebastianowa pod Dom gdzie urodził się A. B. Domu już niema, ale jest Pamiątkowa Szklana Tablica uwieczniająca jego urodziny, oraz Duży Krzyż na tym miejscu. Hymn Polski odśpiewano i dalej w drogę do niedalekiego Kościoła na Mszę Św. Oczywiście znów oprawa Sztandarowa na Wysokim Pułapie. Bardzo Uroczyście było. Po mszy Tamtejszy Proboszcz plus Tamtejsze Gospodynie Wiejskie uraczyli nas ludowym obiadem z Pyrą i gzikiem, ale bez naszego oleju lnianego J. Nie obyło się bez kawy i słodkiego, no i zajefajnych pierogów. Podziękowaliśmy Ślicznym Paniom i Tamtejszemu proboszczowi. Zrobiliśmy Pamiątkową fotę przy Krzyżu obok Kościoła ….. i pędzimy dalej.

Dotarliśmy do Marszałek gdzie Arcybiskup A.B. został przez SB-ków internowany i przywieziony w mrozach odkrytym samochodem z Warszawy. Wieziono Go w letnim ubranku, gdzie zamarzł na kość. Oprawcy myśleli, że nie przeżyje. Po paru miesiącach doszedł do siebie jednak. Oczywiście Masza Św. W Stylu Salezjańskim i pełna oprawa w Wysokim Stylu przez Stowarzyszenie Wschód- Zachód.

Dalej dotarliśmy do Grabowa nad Prosną gdzie mieliśmy kolację i nocleg. Miłe opowieści przy kolacji i na odpoczynek do pokoju. Rano śniadanie na szybko i w trasę, kierunek Łódź – Warszawa..

Drugi dzień był bardziej Historyczny. Zaczęliśmy od Muzeum Motoryzacji w Otrębusach. Bardzo mi się podobało. Wiele eksponatów – Motocykli i samochodów oraz staroci z PRLu. Po zwiedzeniu i wielu fotkach podjechaliśmy na obiadek do pobliskiej Restauracji.Potem szybki wyjazd na Milanówek do kontuzjowanego Członka Stowarzyszenia Wschód – Zachód. Po półgodzinnej pauzie i rozmowach udaliśmy się do Warszawy na Ulicę Rakowiecką, katowni Ubeckiej porównywanej z Moskiewską Łubianką. Było tam zamordowanych Wielu Wielkich Polaków m.in. Patron Stowarzyszenia Wschód – Zachód – Witold Pilecki. W tym więzieniu tez przebywał Arcybiskup Antoni Baraniak., gdzie był 144 razy przesłuchiwany w bestialski sposób.

Wielkie wrażenie wywarła na nas ta katownia. TU GINĘli ŻOŁNIERZE WYKLECI !!!!!

Oglądaliśmy cele i karcery gdzie Wielcy Polacy mieli podziękowanie za to, że kochają Polskę …. Chwile zadumy i smutku przy Ścianie Śmierci. Wiązanki Kwiatów i Znicze od Stowarzyszenia i Hymn musiał być, aby uwiecznić Poległych – Wielki Szacun.

Potem Uroczysta Masza Św. Wewnątrz więzienia w tle krat i cel m.in. Witolda Pileckiego – Wielkiego Polaka. Dał on się złapać specjalnie, żeby dostać się do Oświęcimia. Chciał zobaczyć na własne oczy co tam się dzieje. Słał raporty na cały Świat o zbrodniach. Oczywiście potem z Auschwitz uciekł. Witold Pilecki napisał przed swoją egzekucją, ze Oświęcim to było przedszkole do Rakowieckiej, więc tam było naprawdę wyjątkowe miejsce kaźni…… Ze spuszczonymi głowami opuściliśmy to więzienie i udaliśmy się w deszczu do Hotelu na Wilanów , blisko Łazienek Królewskich. Przemoczeni, ale z zastrzykiem wielkiej historii udaliśmy się na kolację. W miłym towarzystwie pogadaliśmy sobie do późnego wieczora.

Rano tez w deszczu udaliśmy się Motorami Kościoła Andrzeja Boboli na Bardzo Uroczystą Mszę Św. Z Pocztem Sztandarowym i Prezesem Stowarzyszenia w pierwszej ławce. Potem zwiedziliśmy w podziemiach Kościoła Muzeum Św. Andrzeja Boboli.

Po Mszy jak w zegarku wystartowaliśmy Eskadrą w kierunku Poznania. Prowadził bardzo dobrze Prezes… Miał oczy w koło głowy, często stawał na stópkach i sprawdzał z tyłu Swoją Załogę J.

Jazda w deszczu jest wymagająca i niebezpieczna, więc jechaliśmy na ¾ mocy – 120/130 co by było bezpiecznie. W Szyku czułem się bardzo dobrze, bo widziałem, że Prezes czuwa co by nie było ofiar. . Parę przystanków na Autostradzie do ugrzania się i dalej jak wiatry przed siebie.

W Poznaniu się rozjechaliśmy każdemu kiwając na pożegnanie J, także do Grodziska wlkp dotarliśmy tylko z Sebastianem.

Jako motocyklista w tej chwili nie zrzeszony w żadnym Klubie, czyli tzw FREEBIKER stwierdzam, że Stowarzyszenie Wschód – Zachów jest Bardzo Sprawną Organizacją . Zarządzana jest na Najwyższym Poziomie wręcz profesjonalnie. Wszystko zaplanowane na ostatni guzik, a zmiany programu bez zbędnych zawirowań. Dyscyplina Członków Wysoka. Ludzie bardzo fajni i uprzejmi, więc czułem się dobrze jak ze swoimi. Uprzejmość na każdym kroku. Wysoka kultura i duża dawka Historii na każdym kroku. Wszyscy to Prawdziwi Polacy pielęgnujący stare złe czasy. Stowarzyszenie dba o Historię, taka jak była naprawdę.

Zaszczyt było być z taką Grupą Prawdziwych Polaków. Dziękuję Wszystkim za Miło spędzone trzy dni życia w trasie.

W szczególności Dziękuje Prezesowi Rafałowi Lusinie, że mnie zabrał J.

Ze Stowarzyszeniem miałem już kontakt parokrotnie m.in. we Wschowie 2013 roku na pewno, bo znalazłem fotkę.. Było tez tam Bardzo Bardzo Uroczyście.

Dziękuję jeszcze raz i jak Bóg da, to może jeszcze kiedyś z Wami wyjadę .

Pozdrawiam Wszystkich Uczestników Pielgrzymki – Waldek Rogoziński / Waldorf/